Daily Basis #2 – Boberski i szoczewki kontaktowe

Od jakiegoś czasu mierze się z zamiarem porzucenia mojego długoletniego kompana – okularów i przerzucenia się na soczewki kontaktowe. Noszę bryle praktycznie od urodzenia, nie pamiętam siebie bez nich, podobnie jak reszta świata. Aby potrenować zakładanie, zdejmowanie i samo noszenie postanowiłem kupić roczny egzemplarz testowy. Dzisiaj paczucha dotarła do paczkomatu.

Postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i do testowania zakupiłem śliczne soczewki imitujące mangekyou sharingan Kakashiego z Naruto. Nie jest to mój pierwszy sharingan, wiele lat temu miałem podstawową wersję do wykorzystania na konwentach. Cel ewoluował, a wraz z nim również moje “czerwone oko”. Ledwo wróciłem do domu od razu zabrałem się za zakładanie, oczywiście jestem profesjonalistą i wcześniej obejrzałem kilka filmików na YT z instrukcja jak to robić. Jestem też kompletnym lewarem we wszelakich pracach wymagających precyzji, ręce trzęsą mi się jak menelowi tuż przed otwarciem Żabki. Po mniej więcej 20 minutach męczenia się i rzucania soczystych panienek wreszcie znalazłem metodę i założyłem to cholerstwo na prawe oko. Szczęściu nie było końca, niestety zostało jeszcze lewa część, które zadziwiająco zasoczewkowałem w kilkanaście sekund.

Po kilku minutach płakania i ocierania oczu srajtaśmą zebrałem się wreszcie w sobie i wyszedłem na popołudniowe zakupy. Czasami żałuję, że nie mam aparatu i nie robię ludziom fotek. Miny osób, które popatrzyły mi w oczy były bezcenne. Moim faworytem i absolutnym mistrzem była babka, tak zapatrzona na soczewki ze nie zauważyła znaku drogowe, w który radośnie rąbnęła. Ironicznie był to znak stopu.

Dobra ludziska, pora zakończyć gadaninę i trochę pograć. Mam kilka smakowitych Visual Novel, które same się nie przejdą.

Dla wszystkich niemających pojęcia kim jest Kakashi, Wujek Google powinien Wam pomóc. Opcjonalnie możecie to olać,co też jest jakąś opcją.

To tyle ode mnie w ten zabawny wtorek, do następnego…