[Recenzja] Vampyr, bestia w mrokach Londynu
Od czasu do czasu trzeba porzucić przesadnie cycate panie, magię i ratowanie świata przed mitycznymi potworami. Nawet ja raz na jakiś czasu siadam do czegoś co nie jest japońskie, tak dla zachowania zdrowia psychicznego. Jako że mamy październik – miesiąc strachu i grozy, dzięki uprzejmości Dontnod Entertainment przeniosłem się do Londynu 1918 roku, gdzie jako świeżo namaszczony syn Lilith próbowałem rozwiązać zagadkę swojego losu. Zapraszam do mrocznego, szarego i brudnego świata Anglii XX wieku! Życzę wszystkim krwawej zabawy!
Vampyr to mroczny action RPG dziejący się w Anglii dokładnie na półmetku epidemii hiszpanki. W grze wcielamy się w rolę Jonathana E. Reida – wojskowego chirurga, powracającego z frontu I wojny światowej z misją znalezienia lekarstwa i powstrzymanie grasującej w Europie śmiertelnej zarazy. Niedługo po przybyciu bohater zostaje zaatakowany przez nieznanego sprawcę, mdleje, trafia bo zbiorowego groby gdzie po przebudzeniu uzmysławia sobie, że nie jest już człowiekiem, a wampirem. Kierowany niepowstrzymaną rządzą krwi na swój pierwszy posiłek wybiera siostrę, czym niestety szybko kończy jej życie. Naszym celem staje się rozwikłanie zagadki przemiany, znalezienie winnego i odesłanie w czeliście piekła gdzie jego miejsce. Wszystko co zrobimy, kogo zabijemy, a kogo oszczędzimy zadecyduje o tym, które z czterech zakończeń zobaczymy.
Gra jest dość typowym przedstawicielem gatunku action RPG. Przemierzamy mroczne i brudne ulice Londynu, gdzie wykonujemy zadania głównie i poboczne. W mieście napotkamy dużą ilość bohaterów niezależnych, z każdym możemy porozmawiać i oczywiście każdego skonsumować w stosownym czasie. Od czasu do czasu staniemy oko w oko z agresywnym gatunkiem wampira czy z nieprzychylnie nastawianym do nas łowcą. Tych trzeba wykończyć, albo sami zostaniemy wyeliminowani. Walczymy w czasie rzeczywistym, co przynajmniej dla mnie jest fajną odskocznią od gier turowych. Podczas starć do dyspozycji mamy różnorodną broń białą i palną, jak również kilka typowo wampirzych umiejętności, które nabywamy i rozwijamy w trakcie rozgrywki. To sprawia, że walki są bardzo dynamiczne, musimy płynnie przełączać się między atakami, broniami czy nabytymi skillami. Wymaga to trochę kombinowania i przynajmniej mnie na początku sprawiało trudności. Szczególnie upierdliwy jest pasek kondycji, który spada niezależnie czy wykonujemy akcje defensywne, czy ofensywne. Na szczęście regeneruje się automatycznie w momencie gdy nic nie robimy, czasami po prostu wystarczy się oddalić od przeciwnika na kilka sekund.
W związku z naszą wampirzą przypadłością musimy od czasu do czasu posilić się jednym z kilku źródeł krwi. Naszą ofiarą może być każdy, od znalezionego na ulicy szczura, wkurwionego mieszczanina strzelającego do nas płonącymi pociskami, po przypadkowego przechodnia spotkanego podczas eksploracji miasta. Nie mamy żadnych obostrzeń w kwestii kogo pozbawimy krwi i co za tym idzie życia. Gra pozwała zrobić w Londynie prawdziwą masakrę dokładając swoją cegiełkę do szalejącej już epidemii hiszpanki. Jeżeli przegniemy pałę ze szwedzkim bufetem miasto, a konkretnie jedna lub wiele z czterech jego dzielnic, może popaść w ruinę uniemożliwiając nam wykonywanie zlokalizowanych w niej zadań podocznych, czy kupowanie w tamtejszych sklepach. Twórcy wyposażyli miasto ponad sześćdziesięciu mieszkańców, każdy z pełną biografią, unikatowymi cechami i zachowaniem. Warto dokładnie poznać nasz potencjalny cel i to jak jego zniknięcie może wpłynąć na resztę społeczeństwa. Jak to w życiu – jeść trzeba z głową. Wykonywanie zadań i uśmiercanie wrogów daje nam punkty doświadczenia potrzebne do rozwoju, ale to dopiero wysysanie krwi z postaci niezależnych naprawdę boostuje rozwój. Możemy całą grę nie osuszyć nawet jednego mieszkańca, aczkolwiek znacząco utrudnia to rozgrywkę, bo trzeba się mocno nakombinować nad sposobem ulepszania protagonisty.
O tym jak pozyskiwać punkty doświadczenia potrzebne do ewoluowania już opowiedziałem. Teraz kilka zdań o tym co możemy z nimi zrobić. Po pierwsze rozwijamy parametry fizyczne bohatera jak jego zdrowie czy wytrzymałość, po drugie udoskonalamy wampirze umiejętności. W skład drugiej sekcji wchodzą rożnego rodzaju ataki, obrażenia zadawane zębami, szybkość wysysania krwi, skuteczność gryzienia i inne. Opcji mamy sporo, a punktów nie tak dużo, chyba że jesteśmy postrachem każdej ciemnej uliczki, wtedy jest zdecydowanie łatwiej. W grze został zaimplementowany prosty system craftingu, jeżeli nie chcemy mordować możemy regularnie udoskonalać nasz ekwipunek, co również będzie kluczowe w późniejszych starciach. Najlepiej oczywiście mieć dobry sprzęt i dopasionego bohatera. Tworzyć możemy również lekarstwa, jako doktor będziemy mieli możliwość podawania ich chorym, tym samym pomagając miastu w walce z epidemią. Każda z londyńskich dzielnic ma swój stan, leczenie obywateli poprawia go, zabijanie pogarsza. Poniżej punktu krytycznego zostanie nam zablokowane korzystanie z zadań i sklepów w dystrykcie, o czym pisałem wcześniej, dodatkowo ulice zostaną opanowane przez potwory, co chyba nie muszę mówić również nie jest dobre.
Jako że gra została zrealizowana na silniku Unreal Engine, wygląda całkiem ładnie. Postacie poruszają się płynnie, walki ogląda się dobrze, wszystkie dodatkowe efekty teleportacji, wzroku wampira, czy hipnozy prezentują się bardzo dobrze. Międzywojenny, ogarnięty epidemią Londyn został zaprezentowany doskonale. Każda ulica, sklep, bar, dok czy slums to małe dzieło sztuki świetnie budujące klimat. Dodatkowo gra jest w pełni udźwiękowiona, każda postać z jaką się spotkamy przemówi do nas głosem aktora dubbingowego. Nie jest to nic nadzwyczajnego, ale jak już kiedyś pisałem jestem przyzwyczajony, w tym departamencie, raczej do kina niemego. Całości mroku miasta dopełnia mega klimatyczna muzyka, jest taka jak trzeba: nie narzucająca się zbytnio, jednocześnie idealnie wpasowująca się w to co widzimy na ekranie. Nie obyło się też bez kilku wkurwiaczy. Rzeczą, która irytowała mnie najbardziej jest menu gry, każde menu produkcji. Widać że tytuł projektowany był pod PC ponieważ na każdym ekranie mamy zasymulowaną, za pomocą gałki pada, mysz. O ile na mapie nie jest to jakimś problemem, o tyle np. na ekranie rozwoju, czy w menu pauzy korzystanie się mocno denerwujące. Produkcja zalicza też okazyjne, długie ekrany ładowania, niestety nie mam pewności czy to nie jest po prostu specyfika silnika, na którym jest zrobiona. Jakoś bardzo to nie przeszkadzało, więc nie zaliczam tego do wad – jedynie informuję. Za podczas rozgrywki, gra kilka razy po prostu się wywaliła, co uważam za niedopuszczalne – to nie te czasy już!
Vampyr to dla mnie dobra odskocznia od mojego klasycznego repertuaru. W grze najbardziej urzekła mnie wolność jaką miałem, mogłem być potworem i zabijać każdego napotkanego osobnika czyniąc siebie potężnym nieumarłym. Mogłem też współpracować z ludźmi i ratować miasto przez widmem unicestwienia hiszpanką. To czy wybrałem jasną, czy ciemną stronę mocy pozostanie na wieki tajemnicą. Musicie sami zagrać i również sami przekonać się czy zło i mrok będą dla Was bardziej kuszące. Bezapelacyjnie zapraszam wszystkich do XX wiecznego Londynu, będziecie jego zbawcą, czy może katem? Zapraszam do pochwalenia się w komentarzu. Jeżeli chociaż jedna osoba napisze, ja również podzielę się swoimi wyborami 🙂
- system rozwoju postaci
- możemy wszystkich zabić
- ciekawa chodź nie rewolucyjna fabuła
- klimat Londynu 1918 roku
- menu gry
- długość
- wywalanie się gry w losowych miejscach