Daily Basis #259 – Boberski i wyczekiwany film
Wreszcie obejrzałem tegoroczne Mortal Kombat, film na który czekałem naprawdę długo i generalnie byłem mocno podjarany już po pierwszym trailerze. Mam mieszane uczucia bo z jednej strony fabuła jest jakaś taka ucięta, a umiejętności bohaterów potraktowano jako prawie magiczne, z drugiej w produkcji czuje się wreszcie prawdziwego mortala!
Z całego serca liczę na nowe otwarcie dla tej franczyzy. Jak już kiedyś wspominałem pierwsze adaptacje nie były za dobre, do tego stopnia, że większość postaci z drugiej części grali inni aktorzy niż w jedynce. Później pojawiło się kilka dobrych produkcji semi amatorskich, jednak nadal należny serii hołd nie został złożony. Aż do teraz… 🙂
Film jest brutalny, mroczny i krwawy – dokładnie taki jaki być powinien. MK to nie jest radosne klepanie po głowie tylko bezwzględna napierdalanka z wyrywaniem kręgosłupów, odcinaniem kończyn i miażdzeniem głów. Jeżeli ktoś, tak jak ja, uwielbia fatality, a w szczególności to Kunga Lao zaprezentowanie na animacji powyżej, będzie mega zadowolony, ponieważ można je zobaczyć w filmie. Nie jest to jedyna taka scena dlatego fani szeroko pojętego mortalowego gore będą zadowoleni. Pomimo mojego zachwytu, trudno nie odnieść wrażenia, że o ile film jest dobry klimatyczny i w ogóle, to jednak bardziej się nadaje na odcinek serialu niż pełnoprawną produkcję. Historia ucina się nagle, a reżyser pozostawia nas z otwartym zakończeniem, sugerującym kolejne wydarzenia. Jestem bardzo ciekaw czy powstanie kolejna część, niby w internecie jest o tym głośno ale żadnego oficjalnego potwierdzenia nie ma. Pozostaje tylko trzymać kciuki! 🙂
To tyle ode mnie w ten brutalny poniedziałek, do następnego…