Daily Basis #341 – Boberski i efekty specjalne
Zmontowałem kolejny filmik na niedzielę, poleciał już upload i została ustawiona data oraz godzina publikacji. Postanowiłem przy tych produkcjach realizować pomysł na konkretny film w dokładnie takiej formie w jakiej na niego wpadłem. Z nieznanych już dla mnie teraz powodów do tego postanowiłem dodać kilka efektów specjalnych… 😛
Dokładnie tak, nic mi się nie pomyliło podczas pisania ostatniego zdania. Mój niedzielny film będzie miał dwa, czy tam trzy efekty specjalnych… Świetnie mi się nad nimi pracowało i jak teraz oglądam wszystko to uważam, że zdecydowanie było warto poświęcić te kilka godzin więcej na ostateczny wynik. Nie ukrywam, że dawno się tak nie śmiałem z efektów mojej pracy jak dzisiaj, mam nadzieję że komuś również paszcza się ucieszy jak to zobaczy… 😛
Wydaje mi się, że ogarnąłem sobie już odpowiedni rytm robienia wszystkiego. Początkowo myślałem: ejj będzie to straszne męczenie dupy i pewnie za długo nie po publikuję filmików co tydzień. Okazuje się jednak, że wszystko to kwestia dobrego planowania i zrytej wyobraźni… Mam już zaplanowane kilka następnych publikacji, chociaż moje pomysły stają się coraz bardziej złożone i mam wrażenie, że zaraz na pełnej prędkości epicko odbiję się od ściany moich umiejętności… 😛 Chociaż z drugiej strony, kiedyś się trzeba tego całego cholerstwa nauczyć nie? Dlaczego nie teraz… 🙂
W ogóle chciałem zrobić taki hype na niedzielną recenzję, a jak zawsze wyszło mi chwalenie się rzeczami, które prawdopodobnie tylko mnie bawią i nikt inny nie uważa ich nawet za fajne 😛 No cóż, takie życie… Z drugiej strony to jednak jest strona do pisania o wszystkim co bawi mnie, a niekoniecznie resztę świata… W końcu jednak mam sporo osób, które regularnie mnie czytają, więc albo się to jednak komuś podoba, albo wszystko jesteście nienormalni… 😛
Przy okazji, wilk ze zdjęcia głównego to nie moja robota… Chyba nie myśleliście, że mam aż tyle talentu… Prawdopodobnie nie myśleliście, że mam go w ogóle, co w sumie też mnie jakoś nie dziwi… 😉
To tyle ode mnie w ten efekciarski piątek, do następnego…