Daily Basis #182 – Boberski i usterka
Dzisiejszy dzień, pomimo że słoneczny to jednak był smutny. To własnej dzisiaj opuścił mnie bliski przyjaciel, mój wierny kompan, na dobre i złe. Najsmutniejsze jest, że wcale nie był stary i zdecydowanie miał przed sobą jeszcze wiele lat… Niestety nie było mu dane cieszyć się dalej życiem…
Spokojnie, nikt nie umarł, po prostu pierdolnął mi zasilacz w komputerze 😛 Tak technicznie to nie mam pojęcia dlaczego, mam listwę przeciwprzepięciową, plus sam transformator powinien mieć zabezpieczenia, a jednak nic nie zadziałało. Wyjebało całą elektrykę w mieszkaniu, gdy poszedłem wymienić korki, poparzyłem się jednym z nich, a jak już wszystko zaskoczyło z żalem uświadomiłem sobie, że nie mogę ponownie uruchomić swojego komputera. Przez chwilę miałem pełne gacie, że padła płyta główna lub, bogowie brońcie, procesor – wtedy to dopiero miałbym przejebane po całości.
Sytuację uratowało moje mini zbieractwo. Jeżeli już wymieniam coś, a stara rzecz jest jeszcze sprawna to jej nie wywalam, tylko chowam. Tym oto sposobem w szafce w pudełku, leżał sobie grzecznie poprzedni zasilacz wraz z pełnym okablowaniem. Jest co prawda sporo mniejszej mocy, ale działa i miejmy nadzieję podziała na tyle długo żeby kurier wyrobił się z dostawą nowego. Tak zupełnie serio to jak bardzo chujowe muszą być podzespoły w obecnych sprzętach, że minimalne przepięcie spowodowało zniszczenie całego modułu zasilającego. Dawno, dawno temu stary zasilacz miałem chyba z cztery lata aż wymieniłem go razem z komputerem, obecny przetrwał może pół roku… Żenada…
To tyle ode mnie w ten popsuty poniedziałek, do następnego…