Daily Basis #147 – Boberski i słoneczna pogoda
Dzisiaj był dobry dzień, pierwszy od bardzo dawna na tyle długo słoneczny, że aż cieszyłem japę z tego powodu. Człowiekowi od razu robi się lepiej na sercu i duszy jak wstając rano nie ogląda szarego nieba, chmur i snujących się wszędzie, wkurwionych na świat bliźnich.
W takie dni jak dzisiaj wszystko jest jakieś łatwiejsze, ludzie przyjaźniejsi i mniej rzucający się sobie do gardeł. Człowiek by w życiu nie pomyślał, że witamina D robi takie cuda, szczególnie na naszych rodakach, bo jak wszyscy dobrze wiemy jesteśmy narodem, wiecznie niezadowolonym oraz, jak już wspomniałem, wkurwionym na wszystko i wszystkich. Nawet dzisiejsze planowanie w robocie nie było bardzo irytujące i w miarę szybko się skończyło.
Moje zadowolenie osiągnęło taki poziom, że postanowiłem wreszcie kupić piankę montażową i uszczelnić przestrzenie między rurami w łazience, uniemożliwiając tym samym migracje robactwa od sąsiadów, do nas. Niestety jak tylko zaczęło się robić ciemno (jakoś około 17) entuzjazm nieco opadł i wszystkim zachciało się spać, Trik wstawiła jedynie pranie i postanowiła się zawinąć w koc. Niemniej to był dla mnie jeden z lepszych dni ostatnich tygodni. Z utęsknieniem czekam na wiosnę, nawet nie ze względu na temperaturę, ale głownie na czas od wschodu, do zachodu słońca. Obecnie nie mamy tragedii w tym departamencie, ale zawsze może być znacznie lepiej.
To tyle ode mnie w ten słoneczny poniedziałek, do następnego…