[Recenzja] W służbie bogini Palutenie, czyli Kid Icarus: Uprising

[Recenzja] W służbie bogini Palutenie, czyli Kid Icarus: Uprising

Spotkanie ze starożytnymi wierzeniami w grach jest zawsze czymś fascynującym. Ilekroć siadam do produkcji opartej na jakiejkolwiek mitologii, zawsze zastanawiam się jak autorzy ją potraktowali i czy ich wizja będzie podobna do mojej. Do przygody z Paluteną, Pitem i Meduzą zasiadłem, głupio się przyznać, spaczony lekko grami z serii “God of War”. Jednak czy jest tutaj co porównywać?

Pierwsza gra z serii “Kid Icarus” pojawiła się w roku 1986 na Family Computer Disk System i w 1987 na platformie NES. Podobnie jak jej następczyni, wydana w 1991 “Kid Icarus: Of Myths and Monsters”, była platformówką z widokiem bocznym. Przemierzaliśmy dwuwymiarowe levele walcząc z potworami i zbierając rozsiane na planszy przedmioty. Mogliśmy, dzięki odpowiedniej ilości znajdziek, ulepszać naszą broń i umiejętności. Jak przystało na produkcje z tamtych czasów, nie były one łatwe, jednak potrafiły przykleić gracza do ekranu telewizora czy konsoli na długie godziny.

Po wydaniu drugiej części deweloperzy zamilkli na 21 lat, by powrócić w 2012 z grą “Kid Icarus: Uprising”. Wydana na Nintendo 3DS szybko zyskała sobie ogromną ilość pochlebnych recenzji i wysokie miejsce w rankingach, gdzie gości po dziś dzień. Za deweloping gry odpowiadało Project Sora, była to ich pierwsza i zarazem jedyna gra. Trzy miesiące po wydaniu “Uprising” studio zostało oficjalnie zamknięte. Mimo długiej przerwy między tytułami fabularnie są one powiązane, trzecia część jest bowiem kontynuacją pierwsze. Zmiana stylu gry z dwu wymiarowej platformówki na trzecioosobową strzelankę była niewątpliwie dobrym posunięciem. Gra zyskała dzięki temu swój niepowtarzalny styl. Platformówek jest obecnie wiele, Kid Icarus jest jeden. Nie zrozumcie mnie źle, na rynku jest obecnie bardzo dużo dobrych side-scrollerów, ale jak dla mnie żaden nie ma takiego klimatu jak omawiany tutaj tytuł. Musimy pamiętać, że cała oprawa graficzna jest jedynie dodatkiem do niecodziennego systemu rozgrywki oraz wciągającej opowieści.

Fabuła rozpoczyna się 25 lat po wydarzeniach przedstawionych w pierwszej grze serii. Meduza, Bogini Ciemności ponownie wypowiada wojnę, której jedynym celem jest zagłada ludzkości. Główny protagonista Pit dzięki pomocy Bogini Światłości Paluteny oraz otrzymanej od niej mocy latania wyrusza na krucjatę przeciw armii otchłani. W naszej bohaterskiej wyprawie odwiedzimy m. in. Labirynt Pandory czy Świątynie Paluteny. Gra składa się z 25 rozdziałów plus jednego bonusowego. Fabuła jest skonstruowana tak, żeby nie nudzić. Proste z pozoru sytuacje przeradzają się w skomplikowane intrygi a gdy myślimy, że wiemy już wszystko gra zaskakuje nas rozwiązaniem na które nie wpadlibyśmy. Liczba rozdziałów nie jest przypadkowa i symbolizuję czas między wydaniem pierwszej części gry a “Uprising”. Ot taki drobny smaczek dla sentymentalnych, de facto nie jedyny na który się natkniemy. Tytuł jednak nie wymaga znajomości poprzedniczek, jeżeli jest to nasze pierwsze spotkanie z serią spokojnie będziemy w stanie w pełni cieszyć się wszystkim co Kid oferuje.

Czas trochę o samej rozgrywce. Walki w grze podzielone są na dwa główne typy, powietrzne i lądowe. W tych pierwszych , w zależności od ustawień możemy poruszać postacią za pomocą gałki analogowej lub przycisków XYAB, za strzelanie odpowiadają odpowiednio przyciski L lub R. Pit leci do przodu automatycznie, w naszej kontroli pozostaje jedynie unikanie lub eksterminowanie nadlatujących przeciwników. Celujemy za pomocą ekranu dotykowego, najwygodniej jest to robić za pomocą rysika. Niestety po dłuższym graniu zaczynają boleć ręce, ponieważ konsole musimy zawsze trzymać w jednej, prawej lub lewej, a drugą operować rysikiem i celować. Wydawca w packu dostarcza podstawkę, na której można ulokować konsolę podczas grania. Teoretycznie powinno to odciążyć nam ręce i pozwolić na dłuższą grę, jednak w mojej opinii kolano czy udo sprawdzą się nawet lepiej i mamy je zawsze przy sobie.

W sekwencjach chodzonych, gałka odpowiada za poruszanie się bohatera, zaś ekran dotykowy to kontrola kamery. Za strzelanie ponownie odpowiadają przyciski L lub R. Tutaj pierwsze cięgi dla gry, ekran dotykowy i sterowanie kamerą to złe połączenie. Szybka reakcja jest praktycznie niemożliwa, zanim zmusimy Pita do odwrócenia się, przeciwnik za naszymi plecami zdąży już parę razy wyprowadzić atak. Podobno w starych konsolach 3DS rozglądać się można było za pomocą Circle Pad Pro, niestety nie posiadam takowego do przetestowania tej tezy. Wiem natomiast, że za pomocą C-sticka w n3DS kamerą sterować się nie da. Przyzwyczajenie się do tego systemu trochę zajmuje jednak, po kilku godzinach grałem już całkiem sprawnie co jakiś czas tylko ciskając piorunami na zbyt wolny ruch kamery.

W obu przypadkach walki są dynamiczne i dostarczają dużo zabawy. O ile przeciwnicy szeregowi są dość łatwi do odesłania Hadesowi i nie przedstawiają sobą większej inteligencji, tak z bossami sprawa ma się trochę lepiej. Każdy z nich ma swój zestaw zachowań, ataków i swoją ścieżkę, po której musimy podążać by go pokonać. Zmusza na to do przemyśleń i ułożenia odpowiedniej strategii.

Ciekawie rozwiązany został system umiejętności i ulepszeń broni. Oręż do walki zdobywamy podczas przemierzania kolejnych rozdziałów. Możemy go również kupić w sklepie za zdobyte podczas grze serca, czyli walutę. Posiadany sprzęt możemy łączyć ze sobą, tworząc jeszcze potężniejsze narzędzia światłości. W grze do dyspozycji pozostaje 9 grup uzbrojenia po 13 sztuk każda. Bronie posiadają swoje cechy, takie jak siła dystansowa, siła w zwarciu czy inne dodatkowe beneficja wynikające z jej zaekwipowania. Możemy także samodzielnie przypisywać umiejętności do naszej postaci w formie prostej układanki. Każdy skill zobrazowany jest w formie geometrycznego kształtu na wzór klocków tetrisa, za pomocą rysika możemy je przeciągać na planszę o wymiarach 6 na 6 kratek i ustawiać tak, żeby zmieściło się ich jak najwięcej. Gracze leniwi lub bez inwencji mogą skorzystać z automatycznego ulokowania skilli, wtedy za sprawą bogini Paluteny nasz kwadrat wypełni się najlepszymi dostępnymi umiejętnościami w najlepszej możliwej konfiguracji. O ile na początku sprawdza się to całkiem nieźle, o tyle później lepiej już mieć kontrolę i samemu decydować o wyborze interesujących nas umiejętności.

Oprócz bardzo udanego trybu jednoosobowego możemy też spróbować swoich sił w walkach sieciowych. Tam dane nam będzie zmierzyć się z graczami z całego świata w potyczkach 3 na 3 lub każdy na każdego. Jedynym celem jest najbardziej skopać tyłek przeciwnikowi lub przeciwnej drużynie. Ja niestety nie miałem szczęścia gdyż notorycznie nie mogłem się połączyć, albo trafiałem na małe chińskie ludziki które od rozpoczęcia gry szybko pozbawiały moją postać punktów HP. Oczywiście grać możemy również ze znajomymi w sieci lokalnej, niestety do tego potrzebna jest druga kopia gry, której nie mam.

Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną, to i tutaj deweloperzy odwalili kawał dobrej roboty. Gra jest kolorowa i jest to jej największa zaleta. Poziomy, które przyjdzie nam zwiedzać są różnorodne i dopracowane, cieszą oko i niejednokrotnie zachwycają dbałością o szczegóły. Animacje postaci są płynne i nie klatkują nawet przy bardziej złożonych sekwencjach ruchu. Gra radzi sobie równie dobrze, gdy na ekranie gościmy większą grupę oponentów. Przyczepić można się jedynie do samych przeciwników którzy, w moim odczuciu, są do siebie bardzo podobni. Mniej więcej po godzinie grania zlali się w jednego przeciwnika i tak już pozostało. Rzecz ta tyczy się na szczęście tylko pionków, czyli mięsa armatniego wysyłanego tonami przez złą Meduzę. Bossowie poziomów to zupełnie inna sprawa, są oni dość zróżnicowani i, przynajmniej od strony graficznej, każda walka to coś nowego i niepowtarzalnego.

W naszych przygodach w świecie antycznej Grecji towarzyszyć  będzie Palutena. Przynajmniej na początku będzie ona dużo mówić, wprowadzając nas tym samym w fabułę. Niejednokrotnie usłyszymy jej luźne rozmowy z Pitem, niekiedy nawet żarty. Podszas rozgrywki będzie towarzyszył nam też przyjemny dla ucha soundtrack skomponowany m. in. przez Motoi Sakurabe znanego z muzyki do Tales of Xillia, Bravely Default czy Dark Souls oraz Masafumi Takadę użyczającego swoich umiejętności do Resident Evil: The Umbrella Chronicles czy serii Danganronpa. Jest więc czego posłuchać, muzyka jest zróżnicowana, nie narzuca się i jednocześnie nie nudzi. Efekty dźwiękowe są takie, jakie być powinny, po uderzeniu pioruna słychać trzask a klinga miecza wydaje charakterystyczny metaliczny brzdęk.

Na sam koniec zostawiłem sobie mały smaczek jaki oferuje nam tytuł. Jest to rozszerzona rzeczywistość. Dzięki odpowiednim kartom AR będziemy mogli obserwować walki naszych bohaterów. Skierowanie obiektywu kamery konsoli na dwie odpowiednio ułożone naprzeciw siebie karty spowoduje pojawienie się na ekranie konsoli trójwymiarowych odpowiedników postaci z obrazków i rozpoczęcie walki między nimi. Same karty można kupić np na eBay w formie, znanych miłośników karcianek, boosterów. Szczęśliwie, do każdego zestawu z grą wydawca dorzucił, poza wspomnianą wcześniej podstawką, losowy zestaw kart.

“Kid Icarus: Uprising” to gra, którą z czystym sumieniem poleciłbym każdemu. Trzeba przyznać, że nie jest pozbawiona pewnych wad, lecz żadna z nich nie odrzuca na tyle, żeby po tytuł nie sięgnąć. Za około 150zł (cena uśredniona na dzień pisania niniejszej recenzji) dostajemy kolorową, często wręcz bajkową opowieść z dobrze wykreowanym głównym bohaterem. Gra pozwoli nam na wiele godzin zanurzyć się w świecie starogreckich legend i mitów. Do czego serdecznie zachęcam.

Plusy:
  • kolorowa grafika
  • system fuzji broni
  • rozmowy Pita i Paluteny
Minusy:
  • system ruchu głównego bohatera
  • brak różnorodności przeciwników
Ocena ogólna
Kid Icarus: Uprising, boberski, 2020-09-01

Platformy: 3DS
Rok wydania: 2012
Producent: Nintendo

Oryginalnie materiał opublikowany na stronie expij.pl.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments