Daily Basis #66 – Boberski i drugi poniedziałek

Wczorajszy dzień wolny miał niestety pewien malutki efekt uboczny. Nie zdarza się to często i zazwyczaj tylko w przypadku dwóch dodatkowych dni wolnych. Dzisiejszy czwartek to taki drugi poniedziałek i wiecie co? Nienawidzę poniedziałków, a jeżeli są dwa razy w tygodniu to już praktycznie apokalipsa.

Kiedy już człowiek myśli, że wszystko jest ok, trochę sobie odpocznie i w miarę wyśpi, trafia się taki dzień jak dzisiaj. To nie tak, że coś było ultra nie na miejscu, po prostu trafił mi się bardzo dotkliwy syndrom poniedziałku – w skrócie wszystko mnie wkurwiało. Dodatkowo mieliśmy w robocie przed demowe spięcie dupy co nie poprawiało sytuacji. Kilka razy byłem bardzo bliski powiedzenia paru słów za dużo, osobom którym raczej nie powinienem tego mówić 😛

Na szczęście dzisiaj wszystko bardzo szybko mi zleciało, może dlatego, że miałem sporo do zrobienia. Okazało się również, że zadanie nie jest aż tak oczywiste jak wcześniej sobie to wyobrażałem, oraz część serwerowa działa odmiennie do tego co zakładaliśmy na planowaniu. To jest moi kochani definicja ironii losu, jeżeli coś ma się zesrać, zrobi to równocześnie, w najmniej odpowiednim momencie. Jednak nie lękajcie się – jutro też jest dzień, dodatkowo piąteczek, więc trzeba spiąć dupę i wytrwać:) Żeby nie było, że jestem malkontentem macie tu Coconut Song, od kilku dni to ulubiona nuta Trika i moja…

To tyle ode mnie w ten czwartek jak poniedziałek, do następnego…

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments