Daily Basis #76 – Boberski i kibel
Wiecie jak sobie popsuć weekend? W sobotę wynosić meble przez większość dnia, a potem zatruć się jedzeniem, wymiotować przez większość wieczoru, a potem przez praktycznie całą noc nie móc zasnąć przez ból głowy. Oto Boberski i jego szczęście w pełnej krasie…
Dzisiaj o 12 nie było zwyczajowego tekstu, nie udało mi się go skończyć, ponieważ robię to w sobotę wieczorem. Publikacja przesunie się o tydzień, nie chcę dorzucać nic poza weekendami, ponad to co jest. Przynajmniej jeszcze nie w tym momencie, a jak już to raczej nie w formie pisanej. Dobra trochę wyszedłem przed szereg, w każdym razie dzisiejszy dzień był chujowy, nie zły, nie męczący, po prostu chujowy od początku do końca. Jeżeli do jutra się nie poprawi, albo co najmniej się nie wyśpię, to prawdopodobnie cały nadchodzący tydzień będzie można również spisać na straty. Tak samo jak wczoraj, ale z trochę innego powodu: padam na ryj… Dobranoc…
To tyle ode mnie w tą fatalną niedzielę, do następnego…