Daily Basis #137 – Boberski i pomoc programistyczna
W życiu każdego programisty następuje taki moment, że trafia na coś czego nie umie zrobić. Wtedy potrzebna jest osoba znająca lepiej daną technologię lub system, która to podzieli się potrzebnymi informacjami i zasugeruje gdzie popełniamy błędy. Programista oddelegowany do pomocy mnie jest chyba z zawodu tynkarzem bo nie jestem w stanie inaczej wyjaśnić co on robi…
Koleś to jakiś beton jakich mało na ziemi, nie rozumiem za cholerę jak w swojej karierze zdołał zaprogramować chociaż jedną w pełni działającą aplikację. To jest kurwa niemożliwe, nawet skopiowane przykładu z neta wymaga pewnego intelektu, a ten człowiek prawdopodobnie ma na co dzień problemy z trzymaniem wyprostowanej postawy. Dostawałem tak debilne rozwiązania moich problemów, że aż się gotowałem w środku. Niestety nawet największy kretynizm musiałem sprawdzić, bo inaczej nie dostawałem nic nowego, a koniec końców pojawiła by się narracja: no chcieliśmy pomóc ale wy nie robiliście tego co mówiliśmy.
Dlaczego nie mogłem dostać do pomocy osoby, która chociaż ma chociaż minimalnie pojęcie. Czy to kurwa tak dużo współpracować ze specjalistą? Jak bym chciał debili słuchać to bym sobie włączył TVP Info, a nie męczył się pisząc po angielsku. Potrzebowałem rozwiązania problemu komunikacji, a zamiast tego przez 3 godziny napierdalałem zmiany nazw plików i katalogów, absolutnie kurwa bez związku z czymkolwiek. Dochodzę do wniosku, że oni po prostu dają cokolwiek, żeby było że coś pomogli. Chuj z tym, że rady są głupie, nie na temat, albo po prostu świadczące o kompletnym braku wiedzy i zrozumienia istoty usterki. Bogowie, widzicie i nie grzmicie… chociaż ten nietoperz to był dobry pomysł… ale oczywiście to też musieli zjebać i teraz jest jak jest 😛
To tyle ode mnie w ten abstrakcyjny piątek, do następnego…