Daily Basis #152 – Boberski i powrót do oglądania
Na jakiś czas przestałem oglądać anime, tak zupełnie, właściwie to wszystkie animowane produkcje poszły w odstawkę. Czasami po prostu następuje przesycenie tematem i robienie czegoś przestaje sprawiać przyjemność. Przez ostatnie kilka tygodni właśnie tak miałem, jednak wczoraj sytuacja uległą zmianie.
Żeby wrócić do “chińskich bajek” muszę trafić na coś co mnie zainteresuje, wtedy siadam, oglądam, a później jest już z górki bo na bazie jednego tytułu dobieram kolejne. Tym razem moją uwagę przykuła produkcja z zeszłego roku o wdzięcznej nazwie “Kuma Kuma Kuma Bear”. Jest to klasyczny isekai (protagonista odradza się w innym świecie lub z jakiegoś powodu do niego trafia), bardzo fajnie zrobiony i przyjemny w oglądaniu. W sam raz na wrócenie do formy!
Mam już upatrzone kolejne produkcje, które zobaczę po zakończeniu tej misiowej (kuma jap. niedźwiedź). Na mojej liście są m. in. “Lapis Re:LiGHTs”, czy ciągle wychodzące “Urasekai Picnic” i “Kumo Desu ga, Nani ka?”. Właściwie nie wiem czego się spodziewać, patrząc po ocenach na Myanimelist wszystkie są w okolicach 7, co jak na standardy MALa jest doś niską wartością, a jednocześnie do tej konkretnej cyferki przypisano “Good”. Ta skala zawsze robiła mi wodę z mózgu, coś ma 7, czyli wg. legendy strony jest dobre, a jednak w recenzjach czytam, że to chujnia i w ogóle nie warto marnować czasu. No to jak w końcu jest? Good, czy not good? Do tej pory nie znalazłem odpowiedzi, dlatego olewam oceny, recenzje i oglądam wszystko co z opisu mi się spodoba. Takie podejście często skutkuje tym, że na temat konkretnych tytułów mam zdanie odmienne niż cała reszta, przez co regularnie Trik przypierdala mi do czoła plakietkę bezguścia 😛 Ja po prostu jestem hipsterem i tak zostawmy ten temat 😀
To tyle ode mnie w tą animowaną sobotę, do następnego…