[Anime] Urasekai Picnic, po drugiej stronie rzeczywistości

Ostatnie trzy niedziele były inne niż te, do których zdążyłem Was przyzwyczaić. Niestety choroba zebrała swoje żniwa czyniąc mnie niezdolnym do sensownego napisania więcej niż kilkudziesięciu słów. Później trzeba było trochę nadgonić sprawy codzienne i zawodowe. W tym czasie udało się jednak odrobinę nadrobić zaległości kulturowe i mam zamiar, co tydzień dzielić się z Wami moimi wnioskami z rozgrywek i seansów. Dzisiaj na tapecie Urasekai Picnic, anime, od którego oczekiwałem czegoś zupełnie innego niż ostatecznie dostałem…

Otherworld to rozległe i niebezpieczne miejsce ukryte przed oczami śmiertelników. Jest ona domem wielu niebezpiecznych stworzeń, zagrażających każdemu, kto w przypływie głupoty zanadto się do nich zbliży. Aby zobaczyć tą zapomnianą i surrealistyczną krainę, trzeba doń przejść przez jeden z ukrytych w naszym świecie portali. W smutnej i dramatycznej scenie poznajemy Sorao Kamikoshi, która po spotkaniu z jednym z przerażających mieszkańców innego świata, zaczyna kwestionować swoją chęć do życia i rozważa poddanie się oraz śmierć w tak nieprzyjaznym dla niej miejscu. Chwilę potem zostaje nam przedstawiona Toriko Nishina, długowłosa blondynka przemierzająca Otherworld w nadziei na odnalezienie przyjaciółki Satsuki, która ponoć w nim zaginęła. Dwie kobiety, z dwoma zupełnie innymi charakterami i celami spotyka się i postanawia połączyć siły we wspólnej walce. Bardzo szybko rozkwita między nimi przyjaźń, jak również malutki płomyczek czegoś więcej. Bohaterki zaczynają poznawać groteskowy świat potworów i legend, każda po to aby osiągnąć swoje cele. Każda po to by bronić tej drugiej.

Produkcja ma konstrukcje arcową, czyli składa się z szeregu krótkich historii. To zdecydowanie moja ulubiona forma, szczególnie przy malych seriach, dzięki temu jest znacznie większe prawdopodobieństwo, że coś mi się spodoba. Wspomniana już główna oś fabuły tj. poszukiwanie zaginionej Satsuki, jest jak dla mnie jedynie dodatkiem i na przestrzeni całego sezonu ta część historii nie za wiele się rozwinie. Kolejne przygody nie są zbyt różnorodne i wszystkie sprowadzają się właściwe do pokonania jakiegoś stworzenia zamieszkującego Otherworld. Szczególnie jedna zapadał mi w pamięć, a mianowicie pomoc oddziałowi armii USA w wydostaniu się ze świata koszmarów. Po raz pierwszy w produkcji japońskiej słyszałem bohaterów mówiących doskonale po angielsku, głosy żołnierzy były czyste, zrozumiałe i chociaż kwestie nie były zbyt skomplikowane, jak również niezbyt często wypowiadane to słuchało mi się ich z prawdziwą przyjemnością. Może to pierdoła ale dla mnie również ogromny plus.

Bardzo fajnie wypadły dwie protagonistki, Sorao i Toriko. Są one tak różne, jak tylko można sobie wyobrazić. Jedna stonowana, wycofana i lekko introwertyczna, druga przebojowa, trochę narwana i zdecydowanie ekstrawertyczna. Pomimo bycia swoimi przeciwieństwami skutecznie mogą działać tylko razem, za sprawą swoich uzupełniających się umiejętności. Saoro, prawym okiem potrafi zobaczyć prawdziwą naturę otaczającego ją “innego świata” i mieszkających w nim kreatur, wraz z wszystkimi słabościami i niebezpieczeństwami, zaś Toriko, swoją lewą ręką potrafi rozerwać rzeczywistość, otwierając dzięki temu przejścia lub niszcząc atakujące ją potwory. Bardzo fajny motyw, którego nie widzę za często w anime, zazwyczaj protagonisci są po prostu albo potężni, albo samowystarczalni. Bohaterowie drugoplanowi są jak dla mnie dość płascy, mało interesujące i właściwie nie wiem co więcej mógłbym o nich napisać – po prostu istnieją, tyle. Może to umyślne działanie żeby uwydatnić te dwie postacie główne, a może po prostu nikomu nie chciało się nadawać im więcej głębi i charakteru niż było to absolutnie konieczne.

Grafice i animacji jak zawsze poświęcę tylko kilka słów, po pierwsze, co wielokrotnie podkreślałem, nie znam się na tym, po drugie jakoś nigdy nie było to dla mnie na pierwszym miejscu. Inny Świat jest przerażająco wręcz pusty, a wszystkie żyjące w nim istoty mocno surrealistyczne i niemniej straszne. Sceny walk, których jest w produkcji niemało, są dość dynamiczne, głównie dlatego, że dziewczyny walczą za pomocą broni palnej. Pomimo lekko fantastycznego, prawie magicznego świata, nie uświadczymy tutaj żadnych starć na zaklęcia czy innych temu podobnych, jedynie dużo giwer i jeszcze więcej ołowiu. Cała oprawa graficzna i muzyczna ma na celu podkreślenie groteski, niepokoju i inności. Sceny w naszym świecie, chociaż odrobinę weselsze i bardziej kolorowe, nadal są stonowane.

Największą wadą całego tytułu jest, że skończył się zanim właściwie na dobre się zaczął. Bohaterki nie za wiele odkryły w sprawie Satsuki, a ich relacja nie ruszyła się za bardzo do przodu. Z informacji jakie znalazłem w internecie wynika, że light novel, na której opierała się manga, która z kolei była jeżeli dobrze rozumiem, materiałem źródłowym anime, posiada lesbijski wątek romantyczny. Jest on mocno zarysowany, choć nie nachalny. Niestety tego aspektu w produkcji za bardzo nie uświadczymy, z wyjątkiem kilku bardzo subtelnych sugestii, których mozemy nawet nie zauważyć mrugając w nieodpowiednim momencie. Może gdyby powstał kolejny sezon relacja głównych bohaterek przechyliłaby się bardziej w tą romantyczną stronę, na chwilę obecną nie ma jednak zapowiedzi niczego dalej. Znalazłem również wspomnianą wcześniej mangę, niestety pokrywa ona nawet mniej niż zostało pokazane w animacji, co jest odrobinę żenujące jak na mój gust. Do czasu ogłoszenia jakiejś kontynuacji zapewne bardziej zainteresuje się książkami, których w momencie pisania tego tekstu jest sześć, a ostatnią wydano niespełna miesiąc temu. Co prawda tylko pierwsze cztery są jak na razie przetłumaczone na język angielski, ale to już ilość zdecydowanie wystarczająca do poczytania na początek.

Ocena ogólna:

Są produkcje, które nie są ani złe, ani dobre i można je oceniać jedynie przez pryzmat gustu oglądającego. Urasekai Picnic jest moim zdaniem tytułem właśnie z tej kategorii. Czasami podczas seansu nudziłem się jak mops, przy innych odcinkach nie mogłem oderwać wzroku. W ogólnym rozrachunku jednak oceniam wszystko pozytywnie, chociaż anime jest dowodem, że posiadanie doskonałego materiału źródłowego jakim jest light novel, nie odznacza genialnej adaptacji. Tym razem wstrzymam się z poleceniem lub nie poleceniem oglądania, bazując na tym co napisałem, decyzję tą zostawiam każdemu indywidualnie.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments