Daily Basis #290 – Boberski i burgery

Gdybym miał wybrać jedzenie, które mógłbym spożywać nieprzerwanie do końca życia byłyby to kanapki, sałatki, pizza i właśnie tytułowe burgery! Tak, tak, wiem jest tego trochę i w ogolę pewnie powinienem wybrać tylko jeden rodzaj bla, bla, bla… Moja storna, mój wpis, moje zasady… deal with it! 😛

Żywienie się burgerami z restauracji jest dość kosztowną zabawą, jedzenie tych z dyskontów mija się z celem bo w większości są po prostu ohydne. Dlatego właśnie najlepszym rozwiązaniem jest coś pośredniego pomiędzy żarciem w knajpach, a nie jedzeniem w ogóle (sklepowe, chujnia, nie szamiemy). Trzeba właśnie nauczyć się przyrządzać buły samemu! Nie jest to zbyt skomplikowana robota, a biorąc pod uwagę, że w kuchni mam dwie lewe ręce dla nikogo nie będzie to zbyt trudne… 😛

Od kumpla pracującego w knajpie z kurczakami nieopodal, dostałem kiedyś worek zamrożonych bułek, który długo leżał w lodówce czekając na lepsze dni. Jakiś czas temu przyniosłem do domu opakowanie tofu marynowanego w sosie BBQ i w swoim geniuszu wywaliłem opakowanie zostawiając jedynie zafoliowany ser… Niestety na wyrzuconym kawałku tekturki była data ważności, co normalnie mało by mnie obeszło, gdyby nie fakt, że sam już średnio pamiętałem kiedy robiłem akurat te zakupy 😛 Szczęśliwie po otwarciu nie zemdlałem od smrodu zgnilizny, co znaczy że z zawartością nie mogło być tak źle. Szybko wrzuciłem wszystko na patelnię, podsmażyłem i razem z sałatą, majonezem, ketchupem, papryką żółtą oraz ogórkiem kiszonym, zamknąłem w dwóch połówkach rozmrożonej bułki. Początkowo miałem wątpliwości co do smaku, ale po pierwszym kęsie wszystko wyparowało, burger smakował po prostu zajebiście!

Tego typu posiłek, podobnie jak tortillę, da się zrobić właściwie ze wszystkiego, dlatego będzie to idealna metoda na pozbywanie się resztek produktów z lodówki. Często zapominam o istnieniu czegoś, to coś pleśnieje, zaczyna jebać i trzeba wywalić. Nienawidzę marnować jedzenia, więc teraz będę wszystko przerabiał na epickie buły! Oczywiście nadal od czasu do czasu zamówimy coś profesjonalnego, albo Trik zrobi jakąś kozacką wersję z podsmażanym boczkiem i cebulą (już kilka razy były na obiad), jednak częściej na tapecie będą moje potworki! W końcu i tak to głównie ja je w domu jadam, więc teraz nie będę musiał truć dupy gremlinowi, o wydawaniu hajsu w knajpach już nie wspomnę! Jestem genialny… Prawda? 😉

To tyle ode mnie w ten burgerowy piątek, do następnego…

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments