Daily Basis #313 – Boberski i zły poniedziałek
Mam wrażenie, że trzynastka w numerku tego wpisu to jakiś omen. Normalnie nic dzisiaj nie szło po mojej myśli, a nagromadzenie niesprzyjających okoliczności przekroczyło punkt znośności dla normalnego człowieka. Klasycznie już, jak coś się dzieje, to wszystko na raz…
Nie przebierając w słowach i korzystając z języka ogólnie uznanego za niewłaściwy dla dzieci i mojej babci, dzisiaj wszystko i wszyscy potwornie mnie wkurwiali. W robocie zaczyna się klarować tendencja do ograniczania dostępów, do mniej lub bardziej potrzebnych mi w pracy systemów. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z moją obecną firmą, mogłem w mgnieniu oka wyjebać wszystkie aplikacje mobilne ze sklepu Google Play, pozmieniać ich konfiguracje i od zajebania innych rzeczy. Teraz się szefostwu kurwa przypomniało, że to średnio bezpieczne i pomimo, że nie zajmuję podobno szeregowego stanowiska oraz nigdy nic nie odjebałem, mnie również utrudnia się pracę w imię w sumie chuj wie czego.
Powoli przestaje mi się to wszystko podobać, nie ma to jak dać pracownikowi niezbędną wolność potrzebną mu w pracy i potem systematycznie zabierać jej kolejne elementy. Oczywiście wymagania dotyczące mojej osoby wcale nie uległy pomniejszeni, o nie kurwa, wręcz wymaga się więcej. To się nazywa mieć podwójne standardy, nikt nie ma problemu żebym zajmował się cały zespołem, a w ostatnim tygodniu nawet dwoma ale żebym mógł samodzielnie zmienić konfigurację buildowania albo dodał pakiet do konfiguracji Firebase, to już kurwa wielki problem… Jeszcze chwila i będę bardzo nieprzyjemny dla ludzi… To prawda, że jestem cholerykiem ale nigdy chamem i skurwielem, przynajmniej bez dostatecznie dobrego powodu, który jak się okazuje zaczyna coraz wyraźniej majaczyć na horyzoncie… :/
To tyle ode mnie w ten zły poniedziałek, do następnego…