Daily Basis #373 – Boberski i końcowy zawód
Tak jak pisałem wczoraj (link tutaj) postanowiłem zobaczyć ostatni sezon serialu Lucyfer, na który byłem mega napalony od momentu kiedy okazało się, że piaty nie będzie jednak ostatnim w serii. Jak powiedziałem, tak też zrobiłem…
Okazuje się, że ostatnie 10 docinków mojego kochanego serialu to jedno wielkie gówno… No nie da się tego powiedzieć inaczej, a wierzcie mi próbowałem wymyślić mniej inwazyjne stwierdzenie, które nie zakładało obrazy niczego i nikogo. Fabuła jest miałka, bohaterowie jacyś tacy przygaszeni, a sam Lucyfer Morningstar jak by tak trochę stracił jaja. To serial o upadłym aniele, władcy piekła, generalnie największym skurwielu jakiego widziała ta rzeczywistość, a tu mi wyskoczyli z jakimiś moralizatorskimi popłuczynami. Cały klimat szlag trafił i zamiast fajnego serialu zrobiła się chujnia… Po raz kolejny zastanawiam się jakim cudem ktoś spojrzał na scenariusz i stwierdził, to jest zajebiste, kręcimy…
Przedni sezon zostawił nas z pewnymi oczekiwaniami, jednak to w jaki sposób twórcy podeszli do tematu woła już o pomstę do nieba lub raczej, w tym wypadku bardziej do piekła… Wychodzi na to, że seria powinna się jednak skończyć na pięciu sezonach, może i zakończenie byłoby otwarte, a ludzie trochę by jęczeli, że nie wiadomo co się stało ale przynajmniej nie byłoby zjebane! Ostatnie trzy, czy tam cztery odcinki to jakaś historia oderwana od całości, dodatkowo wypełniona masą nic nie wnoszących przemyśleń i pseudofilozoficznego pierdolenia… No masakra jakaś… Zdecydowanie nie polecam, a dodatkowo nie mam absolutnie pojęcia komu mogłoby się to badziewie spodobać…
Rob temu pisałem o tym… 🙂
To tyle ode mnie w ten zawiedziony wtorek, do następnego…