W życiu każdej strony z recenzjami nadchodzi czas zawierania umów z producentami i wydawcami. W zamian za recenzje otrzymuje się przedpremierowe gry, często na długo przed oficjalną datą. Również expij ma kilku dostawców, tylko problem, że obecnie nie mają za bardzo co dostarczać…
Moją recenzję pierwszej części możecie przeczytać tutaj. Gra kupiła mnie bez reszty i pochłonęła w całości. Gdy tylko światło dzienne ujrzała zapowiedź dwójki z miejsca wysłałem wydawcy zapytanie czy będzie możliwe otrzymanie kopii do recenzji. Po miesiącach oczekiwania gra pojawiła się na redakcyjnym PS4 i, o w modę, zdecydowanie było na co czekać!
Czy znajdzie się coś co kiedykolwiek przebije fabularnie Sword Art Online? Nie sądzę, jednak trafił w moje ręce tytuł, który jest tego bardzo blisko. W morzu tego samego, w potoku powtarzalnych i nudnych fabuł znalazła się perełka. Death end re;Quest oślepiło mnie swoim blaskiem i zmusiło do spędzenia wielu godzin przed konsolą. Genialna, trzymająca w napięciu historia, przepiękne arty bohaterek, klimatyczna muzyka i nietuzinkowy pomysł na rozgrywkę. Czy przesadzam z opisem? Czy za bardzo gloryfikuję grę? Czy nie jestem do końca normalny? Przekonajmy się!
Ostatnio coraz częściej zamieniam ulubione visual novel na konsolowe jRPG. W przeciwieństwie do większości komputerowych książek są one dość długie, co pozwala mi się mocno wkręcić w rozgrywkę i przywiązuje na dłużej do jednego tytułu. Gdy okazało się, że możemy otrzymać kod recenzencki na Dragon Star Varnir, bez wahania go zamówiłem – jako że jest to produkcja z Galapagos RPG, miał na wstępie dużo większy kredyt zaufania. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych produkcji z tego cyklu, w które już wcześniej grałem, nie zawiodłem się i spędziłem miło kilkanaście godzin przez ekranem PS4.
Każdy RPG to dobry RPG – to stwierdzenie towarzyszyło mi przez całe życie. Widywałem gry gorsze i lepsze, jednak większość z nich miało “to coś”, co zatrzymywało mnie przy graniu. Chyba pierwszy raz z swojej gamingowej karierze, trafiłem na produkcję, która w ogólnym rozrachunku ma tyle wad, że jej wszystkie zalety się rozmywają. Jednym słowem – jest zła. Nie lubię narzekać na deweloperów, ale tym razem po prostu tak trzeba!