[Recenzja] Zatańczmy z cieniami, Persona 4: Dancing All Night
Na przestrzeni lat pojawiło się kilka znakomitych jRPGów osadzonych w świecie Persony. To uniwersum bez wątpienia dałoby się zaadaptować do większości istniejących obecnie gatunków gier. Wydawca postanowił zaskoczyć fanów. Zamiast kolejnego bliźniaczego tytułu, stworzył coś świeżego i niepowtarzalnego. Zaowocowało to wydaniem gry rytmicznej „Persona 4: Dancing All Night”.
Aby w pełni cieszyć nową Personą najlepiej zapomnieć o jej poprzedniczkach. Pomimo ciągłości fabularnej, nie można porównywać „Dancing All Night” do wcześniejszych odsłon, ponieważ praktycznie w niczym ich nie przypomina. Zmiana gatunku sprawiła, że tytuł mocno się uprościł. Nie ma już systemu umiejętności, social linków czy widowiskowych walk person z cieniami. Od teraz jedynym celem będzie rytmiczne wciskanie klawiszy. Jednocześnie nie można powiedzieć, że gra zrobiła się przez to łatwiejsza. Zamiast analitycznego myślenia przydadzą się dobry słuch i refleks.
Gra składa się z dwóch trybów. Pierwszym jest „Story Mode”, poznamy w nim całą historię, drugim „Free Dance”, tam z kolei „zatańczymy” dostępne w tytule utwory. Fabuła składa się z 8 rozdziałów podstawowych i jednego dodatkowego. Opowiadają one o tym, co doprowadziło bohaterów czwórki do tanecznego świata. Jest to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z „Persona 4: Golden” i muszę przyznać, wszystko zostało dobrze przemyślane. Początkowo było mi ciężko wyobrazić sobie jak można połączyć walkę z cieniami, równoległy świat, persony oraz taniec, jednak twórcy wykonali kawał dobrej roboty. Nie mamy wrażenia oderwania, historia jest spójna i zadziwiająco logicznie tłumaczy wszystkie wydarzenia. Rise Kujikawa decyduje się wrócić do świata show-biznesu. Razem ze swoją dawną wytwórnią organizuje koncert, na którym ponownie zaśpiewa. O pomoc na scenie prosi swoich przyjaciół, zadanie jest proste, mają nauczyć się choreografii i zatańczyć podczas występu. Niestety w wyniku serii zaginięć i porwań sprawy się komplikują, a grupa dochodzeniowa ponownie trafia do równoległego świata. Tym razem jednak ich persony nie mogą walczyć, ponieważ w „Midnight Stage” jest to zakazane. Aby uwolnić uwięzione cienie muszą znaleźć sposób na wyrażenie siebie. Mogą tego dokonać jedynie poprzez taniec. Reszta fabuły jest niezbyt skomplikowana i dałoby się ją opisać w kilku zdaniach. Mimo to, czasem byłem naprawdę zaskoczony rozwojem wydarzeń. Okazuje się, że nie jestem tak dobrym detektywem, jak mi się wydawało.
W opisaną wcześniej historię jesteśmy wprowadzeni rozmowami między bohaterami, sporadycznie obejrzymy też krótką animację. Gra nie pozwala decydować o kierunku rozwoju fabuły, pomimo okazyjnej możliwości wyboru jednej z dwóch linii dialogowych. Błędna opcja sprawi, że rozmówca nas skoryguje, poprawna da pochwałę wirtualnego kompana. Trudno znaleźć powód umieszczenia w grze tego mechanizmu. Daje on tylko radość z poprawnie przeprowadzonej dedukcji, nic więcej.
Sercem każdej gry rytmicznej jest muzyka. „Persona 4: Dancing All Night” jest pod tym względem bardzo dobrze dopracowana. W tytule znajdziemy 29 utworów znanych fanom z wcześniejszych odsłon cyklu. Niektóre są oryginalnymi piosenkami z poprzednich gier, część to remiksy. Do teraz OST z gry jest jednym z moich ulubionych i często do niego wracam, po prostu wpada w ucho. Dostępne są też płatne DLC oferujące 13 dodatkowych tracków. Dodatkowa zawartość dostarcza również postacie, ubiory i akcesoria którymi można się cieszyć w trybie wolnego tańca.
Zasady rozgrywki nie są skomplikowane i gra w przystępny sposób je wyjaśnia. Cała wiedza zawarta jest w dwóch tutorialach prowadzonych przez Teddiego. Musimy kontrolować 6 obszarów, przez które przelatują znaczniki. Gdy marker znajdzie się na środku pola wystarczy, że klikniemy odpowiedni przycisk na konsoli. Zależnie od szybkości dostaniemy adekwatną ocenę. Początkowo może się to wydawać skomplikowane, jednak szybko nabierzemy wprawy. „Dancing All Night” zwiększa poziom trudności stosunkowo powoli, co pozwala na wdrożenie się w coraz to bardziej skomplikowane sekwencje lecących elementów. Na błędy podczas tańca wirtualna widownia zareaguje wygwizdaniem, co sprawi, że przegramy rundę. Utrzymanie odpowiedniego rytmu zostanie nagrodzone owacjami i zwiększeniem ilości punktów. Na wyjątkowo dobrych tancerzy czeka dodatkowa niespodzianka na końcu każdego utworu. Najlepszym sposobem na uzyskanie dobrego wyniki jest odnalezienie rytmu w piosence. Kiedy już załapiemy “flow” jedynie, co pozostanie to wciskanie odpowiedniej sekwencji przycisków. Gra jest tutaj wyjątkowo uczciwa i nagradza poczucie rytmu.
Za dobrze „zatańczoną” piosenkę dostajemy wirtualne pieniądze. Możemy je wydać w sklepie na nowe ubrania dla bohaterów, dodatkowe akcesoria oraz wspomagacze. Każda postać posiada kilka kostiumów oraz kilkanaście dodatków. Te wpływają jedynie na aspekt wizualny. Pozostałe przedmioty pozwalają na uaktywnienie różnych bonusów jak wydłużenie czasu trwania bonusów, zwiększenie ilości punktów czy uniemożliwienie przegrania partii. Efektów jest dużo więcej i przydadzą się przy przechodzeniu gry na wyższych poziomach. Ja grałem na najniższym, więc zarobione pieniądze wydawałem na dodatki wizualne. Niestety, wirtualna waluta jest dość uciążliwa w zdobywaniu i przyjdzie spędzić nad tym dużo czasu. Za każdą rozegraną piosenkę dostajemy średnio 2000¥, zaś ceny przedmiotów zaczynają się od jednego i kończą na kilkunastu, kilkudziesięciu tysiącach jenów. Aby zebrać większą ilości gotówki trzeba kilkukrotnie ograć wszystkie piosenki na najwyższych poziomach trudności starając się nie robić przy tym błędów. Kupienie wszystkich ubrań i niektórych innych rzeczy jest warunkiem koniecznym do zdobycia niektórych trofeów.
Najmocniejszą rzeczą w całej grze jest jej oprawa graficzna. Modele postaci wykonane są z wielką dbałością o szczegóły. Widać, że wszystkie sceny tańca wzorowane były na profesjonalnych tancerzach zatrudnionych do motion capture. Ruchy są żywe i dobrze dostosowane do piosenek. Choreograf wykonał kawał dobrej roboty dzięki czemu wszystko wygląda naturalnie. Każda z postaci ma swój unikalny styl tańczenia oraz różne umiejętności. Yu rusza się bardziej dynamicznie niż np. Teddie, zaś każdy taniec Kanjego jest przepełniony agresywnymi ruchami, jednak nieco gorszy technicznie niż układy Rise.
„Persona 4: Dancing All Night” to bardzo dobra i przemyślana gra muzyczna. Rozgrywka urozmaicona jest spójnym i logicznym wątkiem fabularnym. Cieszy oko układami tanecznymi i zachwyca muzyką. Nie można porównywać jej do wcześniejszych odsłon, bo jest to gra, która różni się od nich pod prawie każdym względem. Poleciłbym ją każdemu. Twórcy sporo ryzykowali wydając tytuł rytmiczny, moim zdaniem ryzyko się opłaciło. Fani Persony uznali “Dancing All Night” za porażkę, ponieważ nie była taka jak wcześniejsze części, stąd pewnie niski wynik finansowy. Uważam, że to mocno niedoceniony tytuł.
- wpadająca w ucho muzyka
- animacje bohaterów
- fabuła
- przejrzysty system rozgrywki
- długość gry
- DLC dodają zbyt mało nowej zawartości
Oryginalnie materiał opublikowany na stronie expij.pl.