Daily Basis #143 – Boberski i podniebni żeglarze
“Płynie okręt przez odmęty, nie zwyczajny – lecz zaklęty, z dna wypływa na powierzchnię, a gdy tylko dzień się zmierzchnie, okręt wznosi się do góry nad obłoki i nad chmury i zawisa niespodzianie w lazurowym oceanie. Tam na szczycie srebrnej góry mieszka ptak ognistopióry, żeby w jego piór pożodze ciepło było spać załodze. Błyskawice straż tam pełnią, księżyc srebrną swoją pełnią szmaragdowy mrok oblewa, w którym ptak ognisty śpiewa.”
Wczorajsza sesja weszła jak złoto, nasz Mistrz Gry to zajebiście łebski facet i przygotował taką historię, że wszyscy się dobrze bawili i jednocześnie ponownie ogarnęli mechanikę. Niestety wykruszyły nam się dwie osoby, jedna z przyczyn niezależnych, druga w sumie też ale niestety nie poinformowała o tym wcześniej. Szczęśliwie nie czekaliśmy za długo, bo MG szybko wykonał telefon do nieobecnego kumpla i wyjaśnił sprawę. Ogólnie to ich strata, mogliśmy sobie rozwinąć postacie, a co za tym idzie na kolejnej posiadówie będą silniejsze. Dodatkowo za wczorajszą grę również trochę punktów na rozwój wpadło, więc znowu będzie można coś podnieść. Od teraz też jesteśmy załogą podniebnego statku, fajnie nie? 🙂
Tym razem jakoś nie mam nikomu za złe, że się nie pojawił, wiadomo: ustalenia sobie, życie sobie, czasami po prostu coś wypada. Najbardziej wkurwiające jest kiedy ktoś nie pojawia się na umówionym i potwierdzonym terminie, nie racząc odezwać się jednym słowem. Opcjonalnie spóźnia się godzinę, również nie informując o tym nikogo. Wtedy wszyscy inni, Ci którzy byli na czas, siedzą jak debile i marnują cenne minuty, których wygospodarowanie czasami nie jest łatwe. Szanujmy siebie nawzajem, bądźmy punktualni, nie odpierdalajmy. Naprawdę to nie takie trudne, szczególnie jak termin grania zna się zazwyczaj z tydzień, czy nawet więcej wcześniej. To wystarczające żeby, albo ogarnąć sobie wolne od obowiązków, albo zakomunikować swoją nieobecność. Stosować się kurwa, bo nie tylko sobie odbieracie zabawę, ale często również innym. Mistrzowie zazwyczaj przygotowują swoje historie dla konkretnej grupy i często nie da się na szybko ogarnąć fabularnie czyjejś nieobecności. Nie ma nic gorszego jak zjebać sobie sesję, na którą się czekało kilka miesięcy, przez jednego kretyna.
To tyle ode mnie w ten podniebny czwartek, do następnego…