Daily Basis #324 – Boberski i przerwa na reklamę
Na koniec tygodnia zostało wszystkim oficjalnie ogłoszone, że dostałem awans… Nie wiąże się to z żadnym dodatkowym hajsem, będę miał potencjalnie więcej skomplikowanej roboty plus moi przyszli współpracownicy, jak sami mówią, potrafią być upierdliwi… Ejj, teoretycznie chyba nie powonieniem się cieszyć, nie? 😛
Cóż to takiego ekscytującego będę teraz robił? Ano będę zajmował się kodowaniem biblioteki reklamowej, którą do tej pory tworzyła i rozwijała w firmie jedna osoba – mój szef. Pomimo że nie będzie to łatwa i przyjemna praca (mam już trochę doświadczenia w tym temacie z mojej wcześniejszej roboty), to jestem mega zadowolony z takiego obrotu spraw. Wreszcie będzie można nauczyć się czegoś zupełnie nowego, a zawsze chciałem poznać świat reklam i tego jak się w nim sprawnie poruszać. Nie oszukujmy się, każda wiedza na której zarabiasz praktycznie bezpośrednio to zajebista sprawa! 🙂
Dodatkowo będę praktycznie wyłączony z procesu pracy nad resztą aplikacji firmy, co niezmiernie mnie cieszy, ponieważ miałem ich już trochę dość. To nie tak, że nie lubię siedzieć na bugfixie (poprawianiu błędów), to zazwyczaj mega satysfakcjonująca robota, ponieważ dzięki niej produkt staje się coraz lepszy. Niestety czasami dochodzi do punktu przegięcia, w którym masz ochotę rozjebać głowy wszystkich osób, które zgłaszają Ci jakiegokolwiek błędy. U mnie coś takiego właśnie się pojawiło, a podstawowym powodem jest moje przekonanie, że testerzy po prostu się dopierdalają z niektórymi rzeczami… Pozwijcie mnie, nienawidzę poprawiania czegoś co działa i wygląda dobrze bo komuś się uwidziało, że np. kolor jest za ciemny albo czcionka o pół pixela za mała i przesunięta o 0,34512 mm w prawo. To są rzeczy, których nikt kurwa nigdy nie zobaczy… Na cholerę się z nimi jebać… No ale nie oszukujmy się, przez takie właśnie podejście nie jestem grafikiem, a programistą 😛
To tyle ode mnie w ten reklamowy piątek, do następnego…