Daily Basis #36 – Boberski i deszcz
O parszywej pogodzie pisałem już tutaj. Od tamtego czasu było sporo polepszeń i jeszcze więcej pogorszeń. Niestety od kilku dni bogowie serio przeginają pałę, na każdym możliwym froncie! Dorzucić do tego cyrk z pandemią i mamy cudowną jesienną mieszankę.
Nienawidzę deszczu! Nie przeszkadza mi śnieg, grad, manna, żaby, ogień piekielny, meteoryty, ryby, gwiazdy, ludzie, samochody, cegły, wieloryby, cukierki, rakiety…. no serio, nie ma nic bardziej irytującego niż woda lecąca Ci na głowę. Teraz zdaje się mamy porę deszczową, bo pada cały czas: jak wstaję deszcz, jak pracuje deszcz, jak wychodzę na zakupy deszcz ochujeć idzie. Oczywiście w parze z całodziennym prysznicem musi iść wilgotność na poziomie 80%. Nie dość, że na wewnątrz jestem mokry, to jeszcze pod kurtką w kilka minut zaczynam się lepić.
Byłbym zapomniał – włączyli nam chyba na stałe kaloryfery, tylko mam wrażenie, że termostat gdzieś po drodze jest spierdolony bo w ciągu godziny potrafiącą co chwilę grzać z różną intensywnością. Oczywiście nie ruszamy regulacji, żeby nie było. Jest też opcja, że mamy w ciepłowni żartowania, który bawi się pokrętłem od temperatury – taka nowoczesna wersja Alternatywy 4. Ciepełko, pomimo że czasami upierdliwe i utrudnia zasypianie, lubię…
No to ponarzekałem, teraz pora zająć się graniem i czekać na kolejny szary i deszczowy dzień… :/
To tyle ode mnie w ten deszczowy poniedziałek, do następnego…