Wszystko zdaje się iść w coraz lepszą stronę. Z dnia na dzień jestem coraz bardziej przekonany, że coś się wreszcie ruszy w tym zapyziałym grajdole i będę mógł prawidłowo przywitać rodzącą się w bólach wiosnę! Jedyne co mam ochotę obecnie wykrzyczeć to: najwyższa kurwa pora!
Cała pandemia i sytuacja w kraju z nią związana dawno przekroczyła granice absurdu. Kiedyś na wszystko patrzyłem z niepokojem, później z lekkim wkurwieniem, teraz po prostu z politowaniem. Przed nami kolejny lockdown, dokładnie taki sam jak poprzednie, który ponownie nic nie da poza zirytowaniem kilku milionów ludzi i zabiciem kilku biznesów…
Skończyła się pewna epoka, w robocie pojawił się oficjalny komunikat, że firma ze stacjonarnej stała się zdalną. O wszystkim było wiadomo już od bardzo dawna, więc nie jest to żadne zaskoczenie. Po prostu dzisiaj stało się coś symbolicznego, ostatecznie pieczętującego nową rzeczywistość.
Ten roku, 2020 był czasem oczekiwania na bardzo dużo rzeczy. Pomijając sprawy prywatne i osobiste, w kinach miało się pojawić kilka fajnych filmów, miało być kilka konwentów, tyle samo targów i imprez plenerowych. Niestety w okolicach marca wszystko się zjebało…
Od wczoraj po raz kolejny musimy nosić maseczki nawet poza sklepami. Jak zwykle zamiast odrobiny refleksji, ludzie wyszli na ulicę protestować. Z tego wszystkiego to już nawet śmiać się nie za bardzo wypada. Dlaczego? Czytajcie dalej!