Jak zwykle pragnę Was gorąco zaprosić do obczajenia dzisiejszej wrzutki, link tutaj. Dobra to mamy z głowy, zatem można spokojnie wracać do moich urodzin. Tak, tak, od dzisiaj boberski jest krok bliżej śmierci… 😛 Nie ma to jak być optymistą, prawda?

Jak zwykle pragnę Was gorąco zaprosić do obczajenia dzisiejszej wrzutki, link tutaj. Dobra to mamy z głowy, zatem można spokojnie wracać do moich urodzin. Tak, tak, od dzisiaj boberski jest krok bliżej śmierci… 😛 Nie ma to jak być optymistą, prawda?
Kończy się weekend, tym razem z zajebistą pogodą, może trochę zbyt ciepłą ale jednak. Wraz z ostatnim wolnym dniem zaszła we mnie niespodziewana zmiana, która jest idealnym odzwierciedleniem wszystkich praw Murphy’ego. O co chodzi? Ano dzisiaj wreszcie poczułem się odrobinę lepiej…
Zabawy ciąg dalszy… Dzisiaj przynajmniej nie bolała mnie głowa… Niestety zatoki jak były zawalone tak są dalej, plus dycham jak palący dwie paczki mocnych bez filtra dziennie, pan Mietek. Uwielbiam chorować w momencie, w którym słonce tak napierdala, że mam w pokoju ponad 30 stopni…
Jest dokładnie tak jak sugeruje tytuł. Kładłem się spać zdrowy, obudziłem z zawalonymi zatokami, bolącymi mięśniami i cholernie irytującym kaszlem. Totalnie nie mam pojęcia, któremu bóstwu nadepnąłem na odcisk, nie zrobiłem nic przez co mógłbym się dorobić przeziębienia, a jednak jestem chory…