Daily Basis #285 – Boberski i opadające ręce

Kończy się weekend, tym razem z zajebistą pogodą, może trochę zbyt ciepłą ale jednak. Wraz z ostatnim wolnym dniem zaszła we mnie niespodziewana zmiana, która jest idealnym odzwierciedleniem wszystkich praw Murphy’ego. O co chodzi? Ano dzisiaj wreszcie poczułem się odrobinę lepiej…

Żeby było jasne, nadal mam problemy z oddychaniem i zatkane zatoki ale dzisiaj już nie kaszlę, co jest zajebistą wręcz poprawą komfortu życia. Oczywiście czuję się na tyle dobrze, że mogę jutro pracować (siedzenie w domu jest ok), ale nadal na tyle chujowo, że dłuższy spacer to masakra (duszę się i co chwilę muszę odpoczywać jak emeryt z astmą). Tak przy okazji siedzenia w domu, w południe wjechała na stronę zabłąkana recenzja (link tutaj). Tak, to ta którą skasowałem w zeszłym tygodniu (więcej tutaj). Książki z serii “Charley Davidson” są naprawdę mega spoko, dlatego właśnie przełknąłem wkurwienie wynikające z utraty swojej roboty i odtworzyć ją w odrobinę innej formie. Teraz to już musicie przeczytać ten tekst… No dalej… Ja poczekam… Jeszcze raz, link tutaj… 😛

Jesteście z powrotem? Podobało się? Super! To dzięki za poświecenie chwili swojego czasu na moje grafomańskie popisy. Zostawiam Was z idealnym podsumowaniem tego jak się czuję oraz co myślę o całej tej chorobowej chujni…

To tyle ode mnie w tą opadłą niedzielę, do następnego…

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments