[Książka] Nomen Omen, Przygoda czai się za rogiem, konkretnie Salomea
O sezonie ogórkowym już pisałem i tutaj znajdziecie odpowiedni tekst. Co bardziej spostrzegawczy zapewne zauważyli, że od kilku tygodni niedzielne teksty traktują o książkach, nie light novel i jest nawet kilku rodzimych pisarzy. Dziś będzie tak samo, a do grona moich ulubionych autorek dołączy Marta Kisiel ze swoim cyklem wrocławskim i powieścią Nomen Omen. Zapraszam wszystkich na wspaniałą, emocjonującą i mroczną podróż do niemieckiego Breslau, nam bardziej znanego jako Wrocław.
Główną bohaterką książki jest wyrośnięta ponad miarę dwudziestopięciolatka, z rudymi włosami i dziwacznymi imionami – Salomea Klementyna Przygoda. Jej codzienne życie w rodzinnej Kotlinie Kłodzkiej nie należy do najłatwiejszych. Rodzice to ludzie ponadprzeciętnie otwarci na świat, nie uznający żadnych ograniczeń, w związku z czym notorycznie uszczęśliwiają całe miasteczko historiami o najintymniejszych sekretach córki oraz opowieściami o jej podobno wybujałym erotyźmie. Salka, bo tak zdrobniale protagonistkę nazywają wszyscy dookoła, ma też brata zwanego Niedasiem (Adam Przygoda), który jest oczkiem w głowie ich ojca. Paweł Przygoda widzi w potomku (dosyć przeciętnym intelektualnie, co by nie powiedzieć durnym) geniusza na miarę Einsteina, Hawkinga i Banacha razem wziętych. Pewną ostoją normalności jest za to babcia Izydora, której to Salomea wypłakuje się ilekroć reszta rodzony nadepnie jej na odcisk, opcjonalnie odtańczy rytualny taniec deszczu, najlepiej na jej głowie.
Dziewczyna postanawia zmienić coś w swoim życiu i przeprowadza się do Wrocławia, a konkretnie do wynajętego pokoju w starej willi przy ulicy Lipowej 5. Szybko okazuje się, że dom tak samo jak jego mieszkańcy nie należy do najnormalniejszych na ziemi. Właścicielka, Matylda Bolesna okazuje się być najstarszą z trzech sióstr bliźniaczek (starsza o całe 3 minuty), współlokatorem Salki jest papuga imieniem Roy Keane, w telefonie i radiu słychać dziwne głosy mówiące po niemiecku i łacinie, a na domiar złego Niedaś zostaje wyrzucony z akademika wrocławskiej Politechniki za bieganie nago i pod wpływem i postanawia zamieszkać w pokoju obok. Całości dopełnia fakt, że żaden taksówkarz nie chce podjechać nawet w okolice domu sióstr Bolesnych, lokalny ksiądz wykonuje znak krzyża ilekroć mija bramę, a okazyjni goście wilii zostają odprawiani z kwitkiem i stwierdzeniem, że mieszkanki nie mogą im pomóc, pomimo że Matylda zdaje się wiedzieć o wszystkich szczegółach spraw jak również o potencjalnych sposobach ich rozwiązania, średnia siostra Jadwiga wykazuje umiłowanie do gier MMORPG, konkretnie World of Warcraft, a wspomniany juz Niedaś z jakiegoś powodu postanawia utopić siostrę w Odrze.
Podczas czytania od razu pojawiło się u mnie skojarzenie do rodziny Addamsów. Klimat praktycznie taki sam, identyczny absurd sytuacyjny udekorowany bardzo specyficznym humorem i wszechobecną groteską walącą czytelnika po głowie co kilka stron. Autorka ma unikalny talent takiego kreowania świata, że czytając jego opis płakałem ze śmiechu. Wspomniana już wcześniej Jaga podczas czyszczenia instancji w WoWie używa tak dobrze znanego mi języka graczy. Przeczytamy o “farmieniu honor pointów”, prośbie “przejęcia agro”, wrednym goblinie, który “zestundował” postać albo braku możliwości rzucenia czaru bo jest on akurat na “cooldownie”. Wartym zaznaczenia jest, że kobieta ma 85 lat, uwielbia kolorowe kreacje i nałogowo pali falki w ilościach dalece przekraczających zdrowy rozsądek. Takich sytuacji jest bardzo dużo i praktycznie każda postać, tak samo główna, jak i poboczna ma swój udział w wywołaniu naszego bólu brzucha. Co najważniejsze wszystko to nie jest ot tak rzucane w przestrzeń tylko dlatego że jest zabawne, każda sytuacja ma swoje uzasadnienie np. w charakterach bohaterów, jak również w relacjach miedzy nimi czy wspólnych sprawach z przeszłości.
Kreacje bohaterów są fenomenalne i genialnie napisane, ich charaktery są nierozerwalnie związane z przeszłością i tym co wtedy przeżyli. Matylda jest twarda i wszyscy się jej boją (scena u prokuratora, jest jedną z moich ulubionych), Jaga to wyluzowana babcia z nałogiem nikotynowo-komputerowym, Niedaś opisywany jest jako mało rozgarnięty studenciak, a Salka jako dziewczyna lekko oderwana od nowoczesnego świata. Miks takich bohaterów to mieszanka iście wybuchowa. Oczywiście nie tylko bohaterowie główni to malutkie majstersztyki, każda z postaci pobocznych jest inna i jednocześnie na tyle unikalna, że nie będziemy mieli problemu z ich zapamiętaniem.
Marta Kisiel swoją opowieść osadziła w naszej współczesności jednak dane nam będzie odwiedzić również czasy, w których Wrocław był jeszcze Breslau. Autorka poprowadzi nas niemieckimi ulicami i pokaże niektóre wydarzenia z 1945, a dokładnie z czasu wkroczenia Armii Czerwonej. Przeczytamy też trochę opisów bombardowań i poległych w nich mieszkańców. Mroczny klimat wojny, śmierci i bezradności doskonale kontrastuje z mocno humorystycznym opisem teraźniejszości, co dodatkowo bardzo buduje atmosferę i poniekąd tłumaczy niektóre zachowania bohaterów. Widać nie bez powodu Nomen Omen było nominowane do nagrody Zaidla, tego nie dostaje byle grafomania.
Wartym wspomnienia jest również język, który jak dla mnie jest praktycznie poetycki. Kisiel po mistrzowsku operuje słowem pisanym, dobierając odpowiednie formy do odpowiednich sytuacji. Gdy jesteśmy we Wrocławiu czytamy głównie slang i okazyjne sentencje łacińskie rzucane przez starsze panie w ramach umoralniania młodzieży, kiedy akcja przenosi się do Breslau dialogi są dominowane przez wypowiedzi w języku niemieckim. Również sposób opisu miejsc i wydarzeń w dwóch liniach czasowych jest różny, bez problemu zaczniemy szybko odróżniać styl i dostrzegać malutkie wskazówki, które autorka bardzo często nam daje, a które powoli prowadzą do genialnego zawiązania akcji.
Na koniec rzecz, która była dla mnie kłopotliwa dlatego chcę ją wyjaśnić tutaj. Otóż cykl wrocławski składa się trzech książek: Nomen Omen, Toń i Płacz, podałem tutaj kolejność wydawniczą, niestety pierwsza książka ma dwie daty wydania: 2014 i 2019, a następne kolejno 2018 i 2020. Nie wiem czy w przypadku Nomena chodziło o jakieś wznowienie, czy może jest to poprawiona wersja, niemniej na stornie lubimyczytac.pl jest on zaklasyfikowany jako tom drugi, co się zgadza ale jedynie chronologią fabuły. Wydarzenia z Toni są wcześniej niż z Omena, a książka kończy się tam gdzie zaczyna następna już z innymi bohaterami. Jeżeli przeczytamy Toń jako pierwszą dostaniemy większość odpowiedzi, i zostaną rozwiązane praktycznie wszystkie zagadki, które są osią Nomen Omen, innymi słowy popsujemy sobie totalnie całą zabawę. Jeżeli ktoś chce spoiler to proszę bardzo: są zawsze trzy siostry, nigdy mniej, nigdy więcej, gdy umrą wszystko zaczyna się od nowa. To powinno niektórym dać pewne pojęcie o co chodzi z bliźniaczkami Bolesnymi i jaki jest ich sekret. Mając to wszystko o czym napisałem na uwadze, sugeruję czytać w zaprezentowanej przeze mnie, i w sumie również przez autorkę, kolejności.
Ocena ogólna:
Nomen Omen autorstwa Marty Kisiel to fenomenalna książka, zapewniająca godziny dobrej rozrywki. Posiada w sobie wszystko co powinien mieć dobry kryminał, dodatkowo wzbogacony leciutką fantastyką i sporą dawką faktów historycznych. Autorka po mistrzowski wplata fikcyjne postacie w prawdziwe czasy i wydarzenia, tworząc tym samym spójną i logiczną całość. Jestem świadom, że dla niektórych wspomniany wcześniej slang może być niezrozumiały i odstręczający ale spokojnie, protagonistka Salka również nie rozumie ani słowa z rozmów np. Niedasia z Jagą, zatem nie będziecie sami. Na koniec jak zwykle zachęcam do przeczytanie nie tylko tej części, a wszystkich w cyklu. Cała trylogia jest nie tylko literackim cudeńkiem, a przede wszystkim obrazem człowieka, jego lęków, pragnień oraz ciemności i zła jakie każdy z nas w sobie posiada. Jak już pisałem, Zaidla nie dostaje się za nic, a Kisiel ma już na swoim koncie dwa. Udanego czytania!