Daily Basis #248 – Boberski i podwykonawcy
Pamiętacie może moje przygody z chińskim sprzętem? Nie? No to tutaj znajdziecie wpis, który dość ogólnikowo, acz w miarę kompleksowo nakreśli Wam całą sytuację. Tamta sprawa umarła, niestety firma nie odpuściła, wynegocjowała kolejną aplikację na zegarek. Tym razem produkt końcowy ma być dostarczony przez podwykonawcę…
Totalnie nie rozumiem wpierdalania się w to samo bagno, które wcześniej przysporzyło tyle wkurwienia, że mógłbym nim zasilić małe miasteczko przez rok. Niby było mówione, że to pieniądze, że współpraca, że kontakty bla bla bla… Sorry ale moim zdaniem nadal totalnie nie warto. Zrobić coś i wydać to tylko pierwszy i relatywnie najłatwiejszy krok, dalej trzeba to jeszcze utrzymywać…
Wracając do tematu podwykonawcy, do wykonania zadania zgłosiła się firma, z którą miałem już wcześniej do czynienia i co nie co o niej wiem. Pracę wykonali zajebiście szybko i wczoraj, po chyba tygodniu oczekiwania, dostaliśmy w pełni zrobione aplikację na znienawidzony przez wszystkich smartwatch. Myślę sobie: no to super, my się nie musimy pierdolić, ktoś zrobił to za nas i wreszcie będzie można cały temat puścić z dymem, zakopać, posypać solą i zapomnieć… Jak się zapewne domyślacie byłem zbytnim optymistą bo jak się okazuje to co trafiło w nasze ręce nie działa zgodnie z ustaleniami i generalnie w takiej formie nadaje się tylko do wyjebania przez okno 😛 Ach te wspomnienia, już widzę jak znowu będziemy się pierdolić, tym razem nie po to żeby zrozumieć jak coś działa i zrobić to poprawnie, tylko żeby wytłumaczyć innym głąbom czego od nich chcemy… 😛
BTW. Powyższy gif dobrze obrazuje moją opinię o całej sytuacji… Przynajmniej tym razem nie trują mi za bardzo wszystkim dupy, teraz męczą kogoś innego… 😛
To tyle ode mnie w ten podwykonawczy czwartek, do następnego…