[Książka] Kwiat paproci: Szeptucha, czyli co by było gdyby…
Dzień po swoich urodzinach, na łamach strony pojawiła się recenzja “Eventide: Słowiańska Baśń”, genialnej gry mobilnej czerpiącej całymi garściami z rodzimej mitologii słowiańskiej. Wspomnianą recenzję możecie przeczytać tutaj. Dzisiaj po prawie trzech miesiącach przychodzę do Was z, może nawet jeszcze lepszą, książką Katarzyny Berenik Miszczuk. Tak, tak to właśnie o niej wspominałem w zakończeniu tekstu o “Ja, ocalona”, który z kolei znajdziecie tutaj. Zapraszam do świata alternatywnej historii Polski.
Cała seria “Kwiatu paproci”, w tym jej pierwszy tom zatytułowany “Szeptucha”, śledzi losy Gosławy Brzózki, świeżo upieczonej lekarki, która po skończeniu studiów na akademii medycznej zostaje zobligowana do odbycia rocznych praktyk u jednej z wiejskich znachorek, zwanych właśnie szeptuchami. Wszystkich, którzy zadali sobie właśnie pytanie o miejsce i czas akcji informuję, że wszystko dzieje się w Warszawie, Kielcach i wsi Bieliny w czasach nam współczesnych. Jedyną różnicą i jednocześnie osią całej akcji jest pewna mała zmiana historyczna, otóż w przedstawionej wersji rzeczywistości Mieszko I nigdy nie przyjął chrztu, Polska jest królestwem i nadal obowiązują wszystkie słowiańskie wierzenia. Główna bohaterka jest mocno sceptyczną i wyjątkowo mało religijną osobą, wierzy w naukę, a nie jak to sama określa, wiejskie zabobony. Dlatego też gdy zostaje zmuszona do zamieszkania w Bielinach i pomagania tamtejszej uzdrowicielce Jarogniewie (nazywanej przez miejscowych Babą Jagą) w jej codziennej pracy, taktuje to jako zesłanie i praktycznie koniec świata. Gosia, bo tak zdrobniale wszyscy zwracają się do Gosławy, jest typowym mieszczuchem i hipochondryczką, wielokrotnie przeczytamy o jej strachu przed kleszczami, panice w obliczy naparu z nieumytych ziół, czy trwodze na myśl o napiciu się bezpośrednio z leśnego strumienia. Autorka właśnie taką osobę wrzuca w zagmatwanych świat starych bogów, legend, mitów, przesądów i ogólnie wszystkiego co mitologia słowiańska ma do zaoferowania. Dodając do tego, że wspomniana Warszawianka jest atrakcyjną kobietą i dodatkowo monumentalną pierdołą, dostajemy wyjątkową mieszankę humoru, romansu i oczywiście magii pogańskiego świata.
Wspomniany wykreowany przez autorkę świat jest jednocześnie taki sam i diametralnie różny od naszego. Polska to potężne państwo, nie odbiegające rozwojem technologicznym, czy społecznym od innych na świecie. Jest wręcz przedstawiana jako większa i lepsza, właśnie przez swoje słowiańskie tradycje i wierzenia, wynikające z pozbycia się z kart historii chrztu. Zacząłem się zastanawiać czy to może jakiś manifest, ale po chwili uznałem, że za dużo kombinuję, a wszystko to jedynie zabieg artystyczny i nie ma co się doszukiwać dziury w całym. Przy najbliższej okazji zapytam pisarkę o moje przemyślenia i będziemy mieli jasność, a wtedy na końcu tego tekstu pojawi się dodatkowa notka z wyjaśnieniem. Całości klimatu dopełniają szczegóły pokroju zmiany “o boże” na “o bogowie”, przerobienia mundurów policji na te noszone przez husarię, czy okrzyknięcie kwiecistej sukienki strojem galowym wszystkich uroczystości państwowych. Dodatkowo w całej książce nie uświadczymy żadnego innego imienia niż staropolskie. Początkowo dziwnie mi się czytało te wszystkie Sławy, Mszczuje, Gosławy i Mieszki, ale dość szybko się przyzwyczaiłem.
Pomijając tradycje słowiańskie przeczytamy też o całej plejadzie mitologicznych postaci. Na swojej drodze Gosia odbędzie rozmowy z Welesem, Świętowitem czy Swarożycem, odwiedzi bramy Nawii natykając się po drodze na Leszego, zaprzyjaźni się z Rusałką, spotka Wąpierza, Płanetnika, Strzygę, Utopca, Ubożątko i całą masę innych legendarnych stworzeń. Zobaczymy obchody jarego święta, topienia Marzanny, czy nocy Kupały i wysłuchamy wszystkich legend oraz przesadów z nimi związanych. Bohaterka zagłębi się w przerażający mitologiczny świat walczących ze sobą od wieków bogów co bezpowrotnie zmieni jej dotychczasowe życie, zmusi do rewizji planów i przemyślenia swojego przeznaczenia. Jeżeli wszystko co do tej pory napisałem jest jeszcze niewystarczające to na koniec dodam, że książka posiada zatrzęsienie zwrotów akcji i przyjemnych zaskoczeń, czytając kilka razy szeroko otwierałem usta ze zdziwienia. Autorka od zawsze zaskakuje mnie swoimi pomysłami na wydarzenia i bohaterów. Jako ciekawostkę dodam, że fabuła kreci się, podobnie jak w przypadku wspomnianego we wstępie Eventide, dookoła magicznego kwiatu paproci.
Na sam koniec zostawiłem sobie kreacje bohaterów, ponieważ w tym aspekcie jestem niezdecydowany czy uznać je za wybitne, czy jednak niekoniecznie. O ile charaktery są dość jasno określone o tyle, poza protagonistką i szeptuchą Jagą, jak dla mnie, bardzo do siebie podobne. Wszystkie postacie główne i te poboczne zdają się też transformować swoje osobowości na potrzeby rozwoju fabuły dostosowując je do aktualnie opisanych wydarzeń. Jest to uzasadnione przy np. ujawnieniu ukrytej agendy czy odkryciu prawdziwej tożsamości, niestety w moim odczuciu nawet w ww. okolicznościach zmiany są zbyt drastyczne. Z drugiej strony jest też Gosią, która nawet po zawarciu umowy z strażnikiem zaświatów i pogawędce z Wąpierzem nadal ma problemy z dopuszczeniem do świadomości istnienia Rusałek albo Utopców i winą za wszystko co się dzieje, nad wyraz, często obarcza środki halucynogenne. To wszystko sprawia, że protagonistka niepotrzebnie robi się irytująca, ale może się czepiam. W końcu tylko ze trzy czy cztery razy pomyślałem: dobra Gosia po tym co się stało to już nawet naukowcy uwierzyliby, że ziemia jest płaska, a jej krańca strzeże wojsko, a ty ciągle swoje o grzybkach.
Ocena ogólna:
“Kwiat paproci: Szeptucha” to kolejna książka Katarzyny Berenik Miszczuk, która idealnie trafiła w moje gusta. Autorka dokładnie i metodycznie przygotowała swój świat, zakotwiczając go w naszych rodzimych podaniach, przez co od początku był zdecydowanie bardziej rzeczywisty niż te w pełni wymyślone. Osadzenie fantastycznych wyrażeń w prawdziwym/semi prawdziwym świecie to cecha urban fantasy, którą lubię najbardziej. Po co czytać o magii w wymyślonych królestwach, skoro akcja może dziać się w Warszawie, Wrocławiu czy dowolnym innym mieście na świecie. Oczywiście gorąco polecam przeczytanie nie tylko pierwszego tomu, ale również reszty książek z serii. Alternatywne spojrzenie na naszą historię, ciekawa i zaskakująca fabuła oraz nagromadzenie słowiańskich tradycji i wierzeń to gwarant mile spędzonego czasu dla każdego. Serio! Nie ściemniam! 🙂