Daily Basis #149 – Boberski i kardynalna zasada
Jak zapewne się domyślanie, po wczoraj mi już przeszło. Jeżeli ktoś się zastanawia o czym gadam, to zapraszam tutaj. Niestety radość wynikająca z wyjaśnienia wtorkowych niesnasek szybko poszła się jebać. Dlaczego zapytanie? Ano zapraszam do czytania dalej…
Mam jakiegoś pecha, albo raczej los postanowił sobie, że po stepuje odrobinę na mojej głowie. Otóż jutro, w czwartek, mieliśmy grać kolejną sesję, a co za tym idzie następną część przygody. Wszyscy zainteresowani mogą poczytać o co chodzi tutaj i tutaj. W notce z pierwszego linka napisałem również jak bardzo nienawidzę odwoływania grania dzień przed umówioną datą oraz jak bardzo uważam, że takich ludzi trzeba razić prądem. No to zgadnijcie co się dzisiaj stało?
Zmieniono termin sesji na za tydzień! Kto zgadł dostaje medal z ziemniaka i chuja z gazety. Normalnie aż się człowiekowi odechciewa współpracy. To ja się męczę przekładam treningi, umawiam się z ludźmi na inne dni tylko po to żeby mieć spokojny wieczór, wtedy ktoś mówi, że mu nie pasuje i przekładamy. Teraz 5 osób i ja musimy kombinować jak tu poprzestawiać wszystko tak zęby nie ten czwartek, a następny nie mieć zajęć. Przysięgam że ja w następną środę ktoś mi walnie znowu, że go boli ręka albo jego pies ma atak astmy to komuś pierdolne z główki! Ludzie szanujmy swój czas, ja rozumiem – wypadło coś komuś, ale nadał można było tego uniknąć, albo chociaż dać znać wcześniej… Chociaż z drugiej strony sami się na to zgodziliśmy głównie dlatego, że ktoś nas poprosił i w sumie go lubimy, ale i tak nie wycofuję się z tego, co napisałem. Wszystkich tych co odwalają jebać prądem bez litości!!! 😛
To tyle ode mnie w tą smutną środę, do następnego…