Czasami człowiek nie wie jak bardzo jest zmęczony do momentu, w którym porządnie się nie wyśpi. Wtedy dopiero okazuje się, że jechał na oparach i powoli się wykańczał. Nie piszę o tym bez powodu, ponieważ właśnie dzisiaj dopadła mnie dokładnie taka refleksja, jak już wytoczyłem się z wyra w okolicach 9 rano 😛
Zagadki, puzzle, labirynty i układanki lubię nie tylko wirtualnie, również te fizyczne, które trzeba rozbroić manualnie sprawiają dużo frajdy. Niestety nie jest to tania zabawa, dlatego w swojej prywatnej kolekcji mam tylko dwie sztuki. Na YouTube znajduje się ogrom filmów pokazujących różne zagadki wraz z ich rozwiązaniami, ludzie nagrywają się podczas prób, komentują swoje wysiłki i finalnie rozwiązują łamigłówkę. Szczególnie jeden kanał stał się bliski mojemu sercu, prowadzi go iluzjonista – Chris Ramsey.
Dzisiejszy dzień postanowiliśmy spędzić aktywnie, z racji że mamy niedzielę handlową mogliśmy nie tylko zażyć świeżego powietrze, ale również zrobić zakupy. Takie wypady to zawsze dobra okazja na wymianę poglądów, przedyskutowanie problemów świata i ponabijanie się z ludzi dookoła. Tacy jesteśmy zajebiści! 😉
Znacie sieć sklepów Action? Jeżeli nie to pora najwyższa żebyście poznali, ponieważ mają praktycznie same zalety. Można w nich kupić elektronikę, małe AGD, narzędzia, pościel, garnki, żarówki, słodycze, pokrowce, kable i całą resztę rzeczy, których potrzebujesz, a jeszcze o tym nie wiesz. Dodatkowo sklep ten nie obowiązują godziny dla serników… znaczy seniorów… tak seniorów, bo serniki mnie nigdy nie irytowały 😛
Zazwyczaj staram się nie robić zakupów w niedzielę, pomijając że wszystko jest praktycznie pozamykane to trzeba sobie chociaż jeden dzień w tygodniu odpocząć od tłumów i ogólnego chaosu, przy kasach czy w samym sklepie. Dzisiaj musiałem zrobić wyjątek, oto co się zdarzyło…
Dzisiaj ostatni dzień mojego przerywanego, jednak nadal prawie trzy tygodniowego urlopu, czasu odpoczynku, bezmyślnego gapienia się w ekran z mało wymagającym anime, grania na konsoli i codziennego pisania o wszystkich tych pierdołach 😛 Jest to dzień o tyle smutny, że obecnie nie ma widoku na kolejne tak długie wolne…
Dzisiaj stała się rzecz niesłychana, skończyło nam się Nintendo Switch Online, czyli abonament pozwalający na grę w sieci i teoretycznie dostęp do jakiś darmowych gier. Nie godzi się to tak nie mieć na konsoli online, więc postanowiliśmy opłacić usługę na kolejny rok. Oczywiście jak to z wielkim N bywa, nie odbyło się bez nadużywania słów powszechnie uznanych za niecenzuralne.
Święta, święta i po świętach. Nie ukrywam, że przyjmuję to z wielką ulgą, ponieważ wreszcie odpocznę 😛 Jako, że to nasz pierwszy grudzień razem, pierdykniemy sobie małe podsumowanie, co byście wiedzieli czego nie musicie nawet na sekundę żałować 😛
Po przeczytaniu prawie 100 dziennych notek i kilku weekendowych tekstów powinniście wiedzieć, że jestem osobą otwartą. Dodam, że mam też bogatą i dość plastyczną wyobraźnię co pomaga w wielu aspektach tak samo zawodowych jak i osobistych. Jest jedna osoba, która bije na głowę nawet moją zdolność wymyślania… mój ojciec…
Dzisiaj trafiła mnie myśl, że pograłbym sobie w coś online, najlepiej jakies MMO (Wieloosobowa Gra Sieciowa – tłumaczenie dla ludzi żyjących w lesie lub jaskini, opcjonalnie dla mojej mamy, która wiem, że to przeczyta :P). Z jakiegoś powodu te obecne, wypacykowane, trójwymiarowe produkcje nie trafiają do mojego serca. W okolicach 16 mnie olśniło, może by tak powrócić do korzeni i ponownie zagrać w Ultime Online? 🙂