Dzień drugi umierania, jest lepiej niż wczoraj ale nadal z nosa leci mi jak z kranu, a od wycierania srajtaśmą cały jest czerwony. Po prostu weekend idealny, no rzesz kurwa, ja pierdole…

Dzień drugi umierania, jest lepiej niż wczoraj ale nadal z nosa leci mi jak z kranu, a od wycierania srajtaśmą cały jest czerwony. Po prostu weekend idealny, no rzesz kurwa, ja pierdole…
Jeszcze dzisiaj rano nic nie zapowiadało katastrofy, stałem sobie radośnie, przyszyk0owałem, pojechałem odwiedzić seniorkę i po dwóch godzinach wróciłem do domu. Od tego momentu jest tylko coraz gorzej, boberski zaczął umierać…
Pamiętacie wczorajszy wpis o farcie i przypływie dobrej fortuny? Jeżeli nie to koniecznie musicie nadrobić go tutaj, jeżeli poznacie kontekst dalej będziecie więcej rozumieć. Myślałem że to jednorazowy uśmiech losu, a tu niespodzianka – dzisiaj również wszystko poszło zajebiście, a był dzień demo!
Dzisiejszy dzień był od początku udany! Nie często się zdarzą, że wszystko wychodzi, a każda rzecz którą robię kończy się sukcesem. Widać w tym tygodniu Lady Fortuna patrzy na mnie przychylnym wzrokiem, przynajmniej w tym momencie… 😛
Wczorajszy poker udał się bardzo dobrze (więcej tutaj), tak na wstępie chciałem zawrzeć coś pozytywnego w dzisiejszym przekazie 😛 Dalsza część będzie już mniej radosna, ponieważ po raz kolejny ponarzekam sobie o tym, co wkurwia mnie w ludziach. Dzisiejsza edycja jęczenia na świat sponsorowana jest przez pracę zdalną…
Możnowładcy mojej firmy postanowili, w tych ciężkich czasach, przeznaczyć kilka złotych monet na spotkania integracyjne. Wybieramy co chcemy robić, co przy tym zjeść i się napić, a pracodawca płaci za wszystko. Dzisiaj pierwsza edycja, miejmy nadzieję cyklicznej imprezy…
Dzisiejszy dzień, pomimo że słoneczny to jednak był smutny. To własnej dzisiaj opuścił mnie bliski przyjaciel, mój wierny kompan, na dobre i złe. Najsmutniejsze jest, że wcale nie był stary i zdecydowanie miał przed sobą jeszcze wiele lat… Niestety nie było mu dane cieszyć się dalej życiem…
Dzisiaj dopadła mnie nostalgia, wraz z pisaniem recenzji gry mobilnej Harry Potter: Hogwarts Mystery, którą możecie przeczytać tutaj. Tyle fajnie spędzonego czasu, tak dużo miłych wspomnień z siedzenia z książką, paczką chipsów i Coca Colą. Aż mnie naszła ochota na ponowną lekturę… 😛
Nie będzie nawet grama przesady w słowach, że wychowałem się na książkach opisujących przygody Harrego Pottera. Antologia J.K. Rowling umiliła mi niezliczoną ilość popołudni i wieczorów, byłem zachwycony stworzonym przez autorkę światem i absolutnie nic nie mogło mnie oderwać od czytania. Zagrałem chociaż kilka godzin w każdą dostępną grę, jak również obejrzałem wszystkie filmy, niektóre po kilka razy. Byłem nawet “uczniem” wirtualnego Hogwartu, popularnej niegdyś przeglądarkowej grze osadzonej w książkowych realiach. Jak zapewne się domyślacie kiedy światło dnia ujrzała licencjonowana gra mobilna, nie mogłem przejść obok niej obojętnie…
Dzisiaj ja byłem kucharzem! Chociaż to określenie jest trochę na wyrost, ponieważ jedyne co zrobiłem to podrasowanie gotowej zupki instant 😛 Nie korzystamy z tej metody za często, bo wykonanie całości od podstaw jest smaczniejsze i zdrowsze, jednak dzisiaj sytuacja okazała się wyjątkowa!