Skończyła się pewna epoka, w robocie pojawił się oficjalny komunikat, że firma ze stacjonarnej stała się zdalną. O wszystkim było wiadomo już od bardzo dawna, więc nie jest to żadne zaskoczenie. Po prostu dzisiaj stało się coś symbolicznego, ostatecznie pieczętującego nową rzeczywistość.
Po wczorajszym radosnym dniu przyszedł dzisiejszy. O ile początkowo nie zapowiadał niczego niezwykłego, tak wraz z kolejnymi godzinami okazywało się, że równowaga musi być zachowana. Jak człowiek cieszył japę bo słońce i ciepło, to w niedalekiej przyszłości musi trafić na sytuację, która rozpierdoli go od środka.
Zgodnie z moimi przemyśleniami, tą nieco bardziej pozytywną część możecie przeczytać tutaj, dzisiejszy poranek był lekko mówiąc nerwowy. Przez “lekko mówiąc” nam na myśli “monumentalnie”, a pisząc “nerwowy” tak naprawdę myślałem “wkurwiający, do punku, w którym planowałem anihilację rasy ludzkiej”. Syndromu poniedziałku jak się patrzy 😛
Dzisiaj ostatni dzień mojego przerywanego, jednak nadal prawie trzy tygodniowego urlopu, czasu odpoczynku, bezmyślnego gapienia się w ekran z mało wymagającym anime, grania na konsoli i codziennego pisania o wszystkich tych pierdołach 😛 Jest to dzień o tyle smutny, że obecnie nie ma widoku na kolejne tak długie wolne…
Jak człowiek urlopuje przez dłuższy czas to jedyną pewną rzeczą jest, że się rozleniwi, zaburzy mu się harmonogram spania, jedzenia, stawiania kloca i ogólnie każdy inny, jaki miał. O ile bycie w tym stanie w trakcie wolnego, to całkiem niezła zabawa, tak powrót do szarej pracowej codzienności później jest cholernie trudny i zdecydowanie mało miły.
Dzisiaj normalny dzień pracujący, znaczy wszyscy poszli do roboty męczyć się w oczekiwaniu na kolejne trzy dni wolnego. Szczęśliwie ja nadal mam urlop i jest on tym bardziej zajebisty, bo inni muszą wstawać rano i wychodzić na zimno, ja nie! Taka mała, wredna satysfakcja 😛
Pracuje jako programista, ten zacny zawód jest w moim życiu powodem radości i głównym czynnikiem powodującym chęć mordu. Pomińmy gdzie pracuję, dla tej opowieści ważny jest fakt, że obecnie integruję firmowe aplikacje z bibliotekami pewnej chińskiej firmy.