Pomimo że pierwszy dzień astronomicznej wiosny był już dobre pięć dni temu, to dopiero dzisiaj faktycznie czuć ją w powietrzu. Nareszcie, po kilku miesiącach ciemnego, szarego i ogólnie depresyjnego klimatu mamy widok na poprawę!

Pomimo że pierwszy dzień astronomicznej wiosny był już dobre pięć dni temu, to dopiero dzisiaj faktycznie czuć ją w powietrzu. Nareszcie, po kilku miesiącach ciemnego, szarego i ogólnie depresyjnego klimatu mamy widok na poprawę!
Ten tydzień zdecydowanie nie należy do najbardziej udanych w historii… Najpierw chorowanie, cztery dni wyjęte z życia. Gdy już myślałem, że wszystko wróciło do normy musiałem dostać tak upierdliwego bólu głowy, że praktycznie nie spałem całą noc… Witam w czwartku zagłady… :/
Dzisiejszy dzień był od początku udany! Nie często się zdarzą, że wszystko wychodzi, a każda rzecz którą robię kończy się sukcesem. Widać w tym tygodniu Lady Fortuna patrzy na mnie przychylnym wzrokiem, przynajmniej w tym momencie… 😛
Pragnę wszystkim przypomnieć, że jestem wyjątkowy, można wręcz powiedzieć – unikalny niczym biały kruk! Wszyscy inni ludzie na tym świecie robią gruntowne sprzątanie łazienki w sobotę, opcjonalnie niedzielę. Debile… w weekend się odpoczywa, dlatego w ramach swojej niepowtarzalności postanowiłem wsiąść na szmatę dzisiaj po robocie! 😛
Dzisiejszy dzień jest jednym z tych, w których jest tyle do zrobienia, że nie wiesz w co najpierw włożyć łapy. Koniec miesiąca, kończący się sprint w pracy i klasyczna deadlinowa sraczka. Do dzisiaj wszyscy mieli terminy w obszarze ignorancji i obudzili się dzisiaj, żeby na dzień przed końcem dojebać worek zmian. Dodatkowo, będąc masochistą postanowiłem, właśnie dzisiaj rozwiązać pewien prywatny problem…
Marzyliście kiedyś żeby mieć pelerynę niewidkę? Dokładnie taką jaką miał Harry Potter. Jeżeli nie, to musieliście mieć smutne życie, jeżeli nie wiecie o czym mówię to, co cóż, wyjdźcie wreszcie spod tego kamienia, pod którym siedzicie 😛 Żarty na bok, dzisiaj zobaczycie materiał pozwalający na stanie się niewidzialnym!
Dzisiaj doświadczyłem zapierdolu najwyższej kategorii, nie wiedziałem w co ręce włożyć, a akurat każda osoba na ziemi postanowiła mieć do mnie jakąś sprawę. Wczoraj nikt się nie odzywał, dwa dni temu ludzkość miała mnie w dupie, tydzień wcześniej wszechświat udawał, że nie istnieję. Dzisiaj wszyscy uznali, że pora mi dowalić…
Skończyła się pewna epoka, w robocie pojawił się oficjalny komunikat, że firma ze stacjonarnej stała się zdalną. O wszystkim było wiadomo już od bardzo dawna, więc nie jest to żadne zaskoczenie. Po prostu dzisiaj stało się coś symbolicznego, ostatecznie pieczętującego nową rzeczywistość.
“Płynie okręt przez odmęty, nie zwyczajny – lecz zaklęty, z dna wypływa na powierzchnię, a gdy tylko dzień się zmierzchnie, okręt wznosi się do góry nad obłoki i nad chmury i zawisa niespodzianie w lazurowym oceanie. Tam na szczycie srebrnej góry mieszka ptak ognistopióry, żeby w jego piór pożodze ciepło było spać załodze. Błyskawice straż tam pełnią, księżyc srebrną swoją pełnią szmaragdowy mrok oblewa, w którym ptak ognisty śpiewa.”
Wczoraj mieliśmy wielką wyprawę do lecznicy celem zrobienia kotu okresowych badań krwi i ogólnych oględzin. Sprawozdanie, może nie jakieś wyjątkowo obszerne, możecie przeczytacie we wczorajszej notce, konkretnie tutaj. Dzisiaj nadszedł czas zapłaty… znaczy wyników… bez zapłaty, bo to już zrobiłem wczoraj 😛